Log out

Wylogowałam się. Z treningów, motywacji, chęci umęczania się i przesuwania granic. Nie chce mi się, wkurzam się i rozleniwiam. Mdli mnie na samą myśl o tłuczeniu drugiego zakresu po asfalcie i bieganiu kilometrówek. Nie chce mi się moknąć w deszczu i pocić na trenażerze. PĄpek nie robię od dwóch miesięcy, a kontuzjowany łokieć, którego nie rehabilituję bo i po co, jest tylko wygodnym wytłumaczeniem. Na basenie nie byłam od początku roku. Marznę.
I szału dostaję na widok ślicznych i uśmiechniętych happy biegaczek oraz prężących swe mięśnie ironmenów, którzy dumnie prezentują swe treningowe osiągi na facebooku czy insta. I którzy krzyczą, jakie to bieganie jest fajne i zajebiste. Że endorfiny! I euforia! Aaa! Porzygam się zaraz od tego ich biegowego szczęścia. Na tęczowo normalnie i trzy metry do przodu się porzygam. Aaa!Nie wiem co się dzieje. Ani nie jestem chora (prawie wreszcie od 2 tygodni), ani przetrenowana. Leniwa może trochę? Znudzona? Zblazowana? Wszystko już przecież kurde jakby było… Wszystko znam, doświadczyłam, rozumiem. Nuda. Ile można się gapić w czarną linię na dnie basenu? Jak długo klepać wciąż tę samą trasę biegową bo wygodna, znana i blisko. Ile zdjęć trenażera wrzucać na facebooka i czekać na nieszczęsne lajki? Jak? Po co? Ile? Dlaczego? O-oł. Chyba kurde mi się coś znudziło… I przestałam lubić. Chyba na pewno nawet.Aaa! Brakuje mi tej niepewności i ekscytacji, z jaką wpinałam się kiedyś w pedały oraz radości, którą czułam po pierwszej motylkowej długości bez płetw. Tego, gdy nie mogę zasnąć, bo tak jestem podjarana kolejnymi sportowymi odkryciami i zaskakiwaniem samej siebie. Tych obaw mi brakuje, niezliczonych pytań i strachu „jak to będzie Bo”? „co to będzie?” Nowego mi brakuje! Wyzwań przez Wielkie Wu chcę, a nie głupiego śrubowania życiówek!  Aaaa!

To pisałam wczoraj.

Po czym zestroiłam się w newlinowe ciuszki, wbiłam muzę w ucho i pobiegłam sobie przed siebie.

Hopsa. Fot. Kris Photography Studio ;)

Dziś też pobiegłam. Uśmiechnięta jakby trochę nawet. A rano wstałam na basen. I zadowolona.

Ufff.  Już wszystko dobrze Bo. Wszystko w porządku. Już dobrze Bo. W porządku.

Znowu się zalogowałam.

About the author

BO. Lub jak mawiają inni Bożena triathlonu. Biegam, pływam, kręcę i kocham góry. A swoje sportowe przygody opisuję tu. Zostań, poczytaj, skomentuj, przynajmniej jest śmiesznie.