Była relacja z mojego startu, mam nadzieję, że przeczytana, polajkowana i skomentowana, to teraz pora na garść informacji merytorycznych i organizacyjnych, które być może pomogą komuś podjąć decyzję o starcie w IM Finland lub ułatwią mu przygotowanie do tych zawodów. BO naprawdę warto i z całego serca polecam ten wyścig! (Hmm, czy był jakiś ironman, którego nie polecałam?) Od razu zaznaczam, że nie jest to tania impreza i pieniążki można zacząć zbierać już dziś.
Po raz pierwszy dystans IM w Finlandii rozegrany został w tym roku, miejmy nadzieję, że nie po raz ostatni, bo miejscówka potencjał ma ogromny i fajnie byłoby, jakby na stale ta impreza zagościła w kalendarzu pełnych dystansów emzkropką.
Miejscówka, dojazd, zakwaterowanie
Sama nazwa Ironman Finland Kuopio Tahko zawiera w sobie dwie nazwy miejscowości. Kuopio to miasto większe (100 tys. mieszkańców) w środkowej części kraju – mocno się obecnie promujące jako idealne miejsce do życia, do biznesu, do odpoczynku i uprawiania sportu oraz jako miasto smart. Czy wiecie, że każdy mieszkaniec Kuopio ma z domu max. 10 minut piechotą do jakiegokolwiek obiektu sportowego? Oraz, że jest to szóste w Europie miasto pod względem czystości powietrza? A mieszkańcy Kuopio są najbardziej szczęśliwi spośród wszystkich zamieszkujących większe miasta w Finlandii? W Kuopio znajduje się również lotnisko (niestety nie lądują tam chyba żadne samoloty z PL).
Oddalona 60 km od Kuopio miejscowość Tahko (zwana też Tahkovouri) jest kurortem turystycznym, który zaprasza na narty, kanioning, łódki, golfa, łowienie ryb, biegówki, kolarstwo górskie, no i od 2021 roku na… ironmana. To tutaj mieści się całe centrum zawodów: miasteczko IM, start i meta oraz strefa zmian, więc jeśli chodzi o zakwaterowanie, to organizacyjnie lepiej noclegu szukać właśnie w Tahko (choć dojazd z Kuopio też nie jest trudny, ale ok. godziny jazdy autem zabiera). W Tahko jest wiele opcji zakwaterowania (ponad 8 tys. miejsc noclegowych), ale trzeba się liczyć z faktem, że to Finlandia. Tanio nie jest. Wstępna rezerwacja apartamentu dla 3 osób na 5 dni w miejscu startu kazała nam liczyć się z kosztami rzędu 3-4 tys. zł. Informacji o noclegach można szukać na tej stronie.
Właśnie z racji sporych kosztów: zakwaterowania, przelotu, wypożyczenia auta oraz jedzenia (Margerita w Kuopio kosztowała 13, a kawa 5 euro), my zdecydowaliśmy się na podróż do Finlandii kamperem. Wynajęcie kampera na 2 tygodnie to w zależności od standardu, pojemności, dostępności, znajomości itp. wydatek ok. 6-9 tys. zł.
Jak można dostać się na miejsce? Jeśli wybierzemy samolot, to lecimy albo do Helsinek, skąd jest ok. 450 km do Tahko, albo do Kuopio, skąd już rzut beretem na start. Organizator umożliwia wynajęcie busa / taksówki w cenie ok. 80 euro dla 1-3 osób (+ 5 euro rower), który to pojazd dowiezie zawodnika do Tahko zarówno z lotniska w Kuopio, jak i z dworca kolejowego w Kuopio (a więc można z Helsinek pojechać do Kuopio pociągiem i potem wynajętym busem do Tahko). Taki transport busem/taksówką dobrze sobie zarezerwować wcześniej pisząc maila na: ari.hyvonen@tahko.com
Jeśli wybierzemy się własnym samochodem – opcji jest wiele. My jechaliśmy przez republiki nadbałtyckie i potem promem Tallin-Helsinki. Taka podróż trochę trwa – nam zajęła 3 dni, ale jechaliśmy bez ciśnienia i bardzo na spokojnie. Koszt promu dla kampera (oraz dwóch osób dorosłych i jednego dziecka) w obie strony to ok. 1500 zł. Prom płynie 2 godziny, dziennie jest kilka kursów, ale oczywiście bilety warto kupić wcześniej.
No i warto, skoro już człowiek doturlał się tak wysoko i daleko na północ, zostać w Finlandii kilka dni dłużej. Albo odpocząć nad jednym z miliona jezior nie robiąc nic, co również ma swoje zalety, zwłaszcza po zawodach, albo przełączyć się w tryb turysty i zwiedzić tyle ile się da – jest w czym wybierać (u nas padło na Rovaniemi, polowanie na zorzę polarną, wizytę u Świętego Mikołaja, a następnie podróż wschodnim wybrzeżem do Naantali, gdzie jest Dolina Muminków, a następnie do Helsinek).
Organizacja zawodów
Start ironmana odbył się w tym roku o godz. 7.30 (PRO) i 7.45 (AG), co jest porą stosunkowo późną, jak na pełen dystans. Rano strefa otwarta była w godzinach 6.00-7.30 więc spoko, można się nawet wyspać i nie łazić do rowera po nocy. Strefa zmian oddalona jest od miejsca startu ok. 1,5 km, zaparkować w dniu startu można zarówno w okolicy strefy zmian (co wydaje mi się lepszym rozwiązaniem), jak i bliżej mety – po drugiej stronie miasteczka. Strefa zmian jest duża i przestronna, długość dobiegów też raczej w normie. System workowo-kuwetowy :) Tzn. standardowe ironmanowe worki z rzeczami (niebieskie bike, czerwone run) po prostu leżały pod rowerami przy stojaku – należało wszystko tam schować i po przebraniu się położyć przy swojej maszynie.
IM Finland rozgrywany jest trochę na końcu świata, więc nie ma co oczekiwać wielkich tłumów kibiców i wspierających widzów na trasie. Przynajmniej tak było w pandemicznym 2021 roku – mogliśmy liczyć „jedynie” na doping swoich ziomków oraz rodzin i supportów innych startujących zawodników. Wolontariuszy (oczywiście mega zaangażowanych i pomocnych) było bardzo wielu. Trasy domierzone są co do centymetra.
Nie wiem jak będzie w przyszłych latach, ale podczas tej edycji, wszyscy obcokrajowcy musieli okazać albo certyfikat szczepienia / ozdrowieńca, albo negatywny wynik testu na Covid-19. Wszystko było dokładnie i skrupulatnie sprawdzane.
Sama organizacja naprawdę na tip top. No nie było się do czego przyczepić. Być może dlatego, że w trakcie zawodów odbywały się Mistrzostwa Europy Kobiet PRO na dystansie IM, ale miejmy nadzieję, że „tylko” dla ejdżgruperów zawody zorganizowane byłyby na równie wysokim poziomie.
Trasy
Pływanie rozgrywane jest w przepięknym jeziorze Syväri na jednej prostej, a dokładnie prostokątnej, pętli. Temperatura wody, wg komunikatów organizatorów, w dniu zawodów wyniosła 20,3 st. C. (choć wg mnie była ciut niższa). Rolling start, w zasadzie bez fal, z ew. prądem, który pomaga w jedną stronę, a przeszkadza w drugą (powrotną). Patrząc z brzegu woda sprawia wrażenie mega czystej i przejrzystej, ale już podczas płynięcia nie jest ona aż tak kryształowa – ot, po prostu zwykła woda w jeziorze :) Łatwe zejście do wody, wybieg też bez problemów, po piasku. Wielkie i widoczne bojki kierunkowe nastawiane bardzo gęsto – no nie idzie się tu zgubić. Jest możliwość wcześniejszych treningów w tym jeziorze, również przed samymi zawodami bez stresu i na luzaczka można wejść do wody. Na ok. 500 metrów przed końcem trasy przepływa się pod takim mostkiem (potem będziemy po nim biec), co jest fajnym wyznacznikiem, że już niedaleko do wyjścia.
Trasa kolarska – typowy „rolling hills”- poprowadzona w kształcie litery T jest CU-DO-WNA! Wyjeżdzamy z T1 na dwa „loopy” wte i wewte i potem z powrotem zjeżdżamy do bazy. Asfalt gładki, acz miejscami mocno chropowaty – organizatorzy zalecają mocne opony, co, biorąc pod uwagę fakt, że kilka złapanych gum na trasie widziałam, może mieć sens :) Ja jechałam na szytkach Continental Competition (których jednak nie zalewałam profilaktycznie mleczkiem jak przed Kalmar) i było ok. Jak na Skandynawię przystało, można się spodziewać na trasie sporego wiatru – wiele osób jechało na dyskach i wg mnie dysk sporo mógł tutaj dać i pomóc, o ile ma się oczywiście siłę wtaszczyć go na podjazdach (sądząc z obserwacji, niektórzy takowej nie mieli). Na 180 km było 1300 m przewyższenia – podjazdy układały się tak, że były na początku i na końcu każdego „loopa”, a w środku było po prostu hopowato. Łatwo się zatracić na tej trasie – jak człowiek złapie flow to o bożym świecie zapomina, tak więc z blogerskiego obowiązku przypominam o skupieniu i pilnowaniu się (założeń, intensywności, jedzenia, uczciwości). Trasa była przestronna i selektywna, nie widziałam większych pociągów, namioty kar również stały puste, choć sędziowie jeździli i pilnowali. Punkty odżywcze umieszczone w dogodnych miejscach, z reguły na początku podjazdu, więc bez stresu i większego problemu można było złapać, co trzeba. A było (chyba, bo ja brałam tylko wodę): woda, izo (gatorade), żele i banany.
Trasa biegowa z kolei była mocno zakręcona. Cztery kółka, każde z dużą liczbą zakrętów, zwrotów, zawijek, no i przede wszystkim podbiegów. Na 42 km było 500 metrów przewyższenia (podbiegi dłuższe i bardziej łagodne, a także kilka sztywniejszych), do tego wymagająca nawierzchnia, która w ok. 40% składała się z szutru, żwirku i nawet leśnych ścieżek i mamy wcale niełatwy maraton do przebiegnięcia. Biegaliśmy m. in. mostkiem nad jeziorem, tunelem pod jezdnią, po polu golfowym, lesie, a także standardowo po chodniku i jezdni. Mimo tej nawierzchni buty należy wziąć oczywiście na asfalt, ale do treningów przygotowawczych pod start w Finlandii radzę dodać podbiegi i siłę. Punkty odżywcze – jak to na IM – były gęsto ustawione, i raczej obfite: woda, izo, fińska kola, redbull oraz żele. Nie było gąbek, lodu i kurtyn wodnych, ale to chyba oczywiste, poza tym pogoda sama sobie ze schładzaniem zawodników idealnie radziła.
Pogoda
No właśnie pogoda. Średnia temperatura powietrza w Tahko w sierpniu wynosi 18 st. C. Tyle samo ma również woda :) Ale naprawdę trudno się tymi wskazaniami kierować. Gdy przyjechaliśmy do Finlandii, na 3 dni przed zawodami była piękna, słoneczna pogoda, a temperatura w ciągu dnia wynosiła nawet 25 stopni lub więcej. Gdy wyjeżdżaliśmy, przez 4 dni non stop lało i było 11-14 st. C. Podczas samych zawodów do popołudnia było bardzo przyjemnie (ok. 15-16 st. C), trochę słońca, dużo wiatru, ale potem od godz. 16.00 nastąpiło załamanie pogody i wielka zlewa. Witamy na północy! Trzeba być przygotowanym na dość wymagające warunki pogodowe, ale może się też zdarzyć, że będzie prawie jak w Hiszpanii :) Cóż, kto nie ryzykuje, ten nie zdobywa medala!
Z racji, iż my jechaliśmy kamperem (będzie o tym osobny wpis) zatrzymując się zarówno na kampingach, jak i na dziko, co jest w Finlandii dozwolone (w tym spanie na parkingu przy strefie zmian – zajebista opcja!), gotowaliśmy sami z produktów przywiezionych z Polski i uzupełnionych zakupami w supermarkecie, a potem jeszcze podróżowaliśmy po Finlandii, nie będę podawać naszych kosztów, gdyż to sprawa indywidualna. Litr oleju napędowego kosztował w sierpniu 2021 r. 1-4-1,5 euro.
IM Finland – plusy dodatnie i plusy ujemne
Plusy
- Cudowna sceneria i malownicza trasa
- Pływanie w spokojnym jeziorze
- Rolling hills na rowerze
- Egzotyczna miejscówka
- Możliwość zwiedzenia niesamowitego kraju
- Wysoki poziom sportowy
Minusy
- Trudniejsza trasa biegowa
- Loteria pogodowa
- Wysokie koszty
- Raczej trudna logistyka
- Wysoki poziom sportowy
Czyli warto :)
Zapraszam do poczytania innych BOradników o zawodach IM