Laurka dla Obozybiegowe.pl

7 dni. 102 km biegiem na ponad 8000 m przewyższeń, 5 treningów na sali poświęconych sile, stabilizacji, rozciąganiu i technice biegowej, nagrywanie biegu na stadionie, 2 baseny (ja 3;), kilka porannych rozruchów, 2 godziny na biegówkach oraz 2 indywidualne spotkania poświęcone człowiekowi. Oraz mnóstwo czasu spędzonego na gadaniu o bieganiu, dzieleniu się doświadczeniami oraz śmiechach chichach. I tona zakwasów. Obozybiegowe.pl.

Polubiło mi się. Dostałam mocno w dupę, ale też – a może przede wszystkim – dostałam sporą wiedzę na temat siebie, na temat biegania i rzeczy, które (a jednak!) mają ogromny wpływ na to jak biegam i z jakim skutkiem.

Lajk dla OB za profesjonalizm i organizację tego wszystkiego. Widać doświadczenie w dozowaniu obciążeń treningowych, różnicowaniu zajęć oraz spięcia tego w ciekawy, acz dość wymagający program treningowy. W życiu nie sądziłam, że istnieje tyle ćwiczeń sprawnościowych, tyle sposobów na poprawę techniki biegowej czy chociażby na przeprowadzenie rozgrzewki. A zabawy i zawody – super!

Lajk za ciekawe i zaplanowane z głową (oraz w konsultacji z TOPR) wycieczki biegowe. No dobra, mały karny jeżyk za zakopanie nas w zaspach w okolicach Murowańca, ale już zapomniałam, poza tym i tak było fajnie ;) Mam co opowiadać.

Lajk za treningi uzupełniające. Siła, stabilizacja, sprawność – nie oszukujmy się, nikt na co dzień tego nie robi. A rozciąganie przez godzinę? Bosz, jaką ja byłam do tej pory ograniczoną i nieuświadomioną biegaczką! W moim treningu szykuje się rewolucja (ale o mnie będzie innym razem, teraz o obozie piszę). Był i basen, za to oczywiście podwójny lajk.

Lajk za zindywidualizowane podejście do każdego uczestnika obozu. Nagrywanie video i omawianie techniki biegu, analiza sylwetki, stopnia rozciągnięcia, badanie ortopedyczne – takie rzeczy są dla amatora naprawdę odkrywaniem Ameryki. Tego nie powie ci mama czy inny znajomy. I choć sama po zobaczeniu siebie w biegu na dużym telewizorze, zaczęłam się zastanawiać jakim cudem ja to wszystko robię (?!) i czy nie czas odpuścić sobie biegania i przerzucić się na szachy, to jednak nie żałuję. Jak to mówią, lepiej znać prawdę, która wywołuje łzy…


Lajk za ogromną wiedzę trenerów (ogromną!) oraz zaangażowanie. Wiem, to ich praca, na tym zarabiają, ale kurcze, oni naprawdę robią to z wielką pasją. Najzwyczajniej w świecie oni uwielbiają trenować innych. Lub przynajmniej udają, że lubią i bardzo dobrze im to wychodzi. Poza tym, cała trójka: Agnieszka, Olek i Jacek są przesympatyczni. I zawsze uśmiechnięci, zwłaszcza pierwsza dwójka, za co dodatkowy lajk.

Lajk za miejscówkę. Blisko na trasy biegowe, blisko do innych obiektów sportowych, daleko od Krupówek i zakopiańskiego zgiełku. Może jedynie byłoby lepiej, jakbyśmy wszyscy zakwaterowani byli w tym samym miejscu, ale tak naprawdę to szczegół, który potem i tak nie robił różnicy. W pewnym momencie liczy się bowiem tylko jedno – łóżko. No dobra, łóżko i łazienka.

Lajk za kuchnię. Obfite i smaczne śniadania oraz obiadokolacje, które były nawet wegetariańskie. Niektórym uczestnikom brakowało trzeciego posiłku, ale dla mnie było ok. Nie lubię trenować z pełnym żołądkiem, a przygotowane kanapki w zupełności wystarczały na przetrwanie do godz. 17.00. I lajk za herbatę w szklankach ;)

Kilka foć. Więcej tu i tu.

Fot. JacekBiega by Powergym.
Pytania i odpowiedzi:
 
Czy były wykłady na temat biegania?
Nie, nie było. Ja jednak zdecydowanie wolę indywidualną analizę mnie niż oglądanie slajdów.
Czy było coś o diecie i suplementacji? 
Nie, nie było, choć od sponsora dostaliśmy jakieś energetyczne shoty i izotoniki.
Czy była odnowa biologiczna? 
Niezupełnie, podczas dnia wolnego od biegania były biegówki (nie polubiłyśmy się) oraz rozciąganie w basenie i wieczorem sauna. I chyba sądzę, że z odnowy to przydałoby się coś więcej, nawet kosztem ceny. Na przykład masaż? Skorzystałabym.
Czy był podział na grupy w zależności od stopnia zaawansowania i wytrenowania? 
Był, aczkolwiek akurat na moim turnusie była bardzo mocna ekipa z klubu JacekBiega by Powergym i grupa sporo słabsza. A ja, wraz z Bogdanem, pośrodku ;) Ale po 3 dniach udało nam się awansować do grupy silniejszej i nawet nie byliśmy ostatni! Nie ukrywam, dla mnie była to ogromna motywacja i dawałam z siebie więcej, niż tak naprawdę mam. Czasem bolało.
Czy dostaliście jakieś zalecenia dotyczące dalszego treningu i obszarów, które trzeba poprawić? 
Tak, na koniec każdy z uczestników dostał dyplom wraz z ocenami za poszczególne elementy treningowe, a także ściągawkę z ćwiczeń rozciągających i stabilizacyjnych + zalecenia z indywidualnej analizy.
Ile to kosztuje?
1450 zł za obóz 7-dniowy.
Czy warto?
Warto. Bardzo warto. Bardzo bardzo. I nie piszę tego tylko dlatego, że powiedziano mi, że mam duży potencjał (!!!) i że na koniec dostałam nagrodę jako „odkrycie górskie” (noo!). Po prostu, człowiek w życiu sam nie zmusi się do takich treningów, nie podejdzie do tego tak kompleksowo oraz sam nie pozyska takiej specjalistycznej i zindywidualizowanej wiedzy biegowej i okołobiegowej. Poza tym, na obozie jest duży wysiłek fizyczny, ale jest też najzwyklejsze oderwanie się od codzienności. Nie ma czasu na myślenie o pracy, dzieciach, szykującym się remoncie czy kredycie. Najważniejszym problemem staje się liczba czystych koszulek, dogodny czas na umycie głowy oraz czy na trening ubierać stuptuty czy nie (ubierać).
Ja z pewnością pojadę jeszcze nie raz, jeśli nie latem, to zimą na bank. Polecam bardzo. Jeśli ktoś również jest chętny, to przy zgłoszeniu można powołać się na Bo. Naprawdę można. A nuż jakąś zniżkę dostanę ;)
About the author

BO. Lub jak mawiają inni Bożena triathlonu. Biegam, pływam, kręcę i kocham góry. A swoje sportowe przygody opisuję tu. Zostań, poczytaj, skomentuj, przynajmniej jest śmiesznie.