Maraton dla bystrzaków (2)

Czyli ciąg dalszy o poradniku musthave „Maraton dla bystrzaków” autorstwa T. S. Drenth.

Tak dobrze żarło, a zdechło – jakby to powiedziała moja psorka z liceum. Po pasjonujących fragmentach wstępnych, które wprowadzały nas w skomplikowany i zawiły świat sprzętu, gadżetów, miejsc i towarzystwa do biegania, sztuczek motywacyjnych itepe i itede nastały znacznie mniej ciekawe rozdziały o treningu. Nuda Panie. Nuda. Rozgrzewka, rozciąganie (z liną?), różne środki treningowe, ćwiczenia, praca nad szybkością i wytrzymałością, plany treningowe. <Ziew>. Dieta, indeksy glikemiczne, węglowodany, żele energetyczne, dobre i złe tłuszcze, witaminy, nawadnianie. <Ziew>. Kontuzje, profilaktyka i leczenie.

Nic się nie dzieje! Same mądrości, o których nawet nie śmiem głosu zabierać, nie mówiąc już o jakimś opisywaniu, cytowaniu czy niedajboże konstruktywnej krytyce…

Ale żeby zaspokoić oczekiwania kilku bystrzaków, którzy (wiem to) czekają z niecierpliwością na ciąg dalszy amerykańskich rad jak pokonać maraton, wybrałam specjalnie jeszcze kilka perełek. Przepisać sto razy, zapamiętać, wydrukować i na lodówce magnesem przyczepić.

  • Większość szlaków porastają korzenie. Jeśli nie będziesz podnosił stóp wystarczająco wysoko, stawiając każdy krok, możesz potknąć się o te korzenie i się przewrócić. 
  • Choć wiejskie drogi są zwykle ciche i spokojne, to jeśli spotkasz jakieś niepożądane towarzystwo i będziesz wołał o pomoc, istnieje ryzyko, że nikt Cię nie usłyszy.
  • Jeśli będziesz biegała tą samą trasą każdego dnia o tej samej porze, ktoś może się na Ciebie zaczaić, by spróbować zrobić Ci krzywdę.
  • Bieg w tę i z powrotem polega na tym, że biegniesz przez określony czas, a następnie zawracasz i biegniesz tą samą drogą, którą właśnie pokonałeś.
  • Biegaczy można podzielić na dwie kategorie: tych, którzy noszą chusteczkę i w razie potrzeby ją wyciągają i delikatnie wydmuchują nos oraz tych, którzy tak nie postępują.
  • Podczas długich biegów i ćwiczeń nie wyrzucaj pustych opakowań po żelu na drogę – to śmiecenie!
  • Jeśli nie masz możliwości by przespać w nocy 8-12 godzin, pomyśl czy nie mógłbyś się zdrzemnąć w którymś momencie dnia albo zaraz po pracy.

Podsumowując. Gdyby nie było internetów, telewizji, innych książek o bieganiu oraz specjalistycznej prasy to z pewnością cały ten poradnik mógłby być przydatny dla osób rozpoczynających swoją przygodę z bieganiem. Ale, że internety i cała reszta są – to najbardziej użytecznie, wg mnie laika, będą rozdziały poświęcone już stricte treningowi i fizycznym przygotowaniom do maratonu. Pozostałe fragmenty zalecam stosować wymiennie z kabaretem Ani Mru Mru tudzież Kwejkiem lub innymi Demotywatorami. Oby ostrożnie!

Ale żeby maraton bez śniadania?

Odradzam Ci jedzenie czegokolwiek rano w dniu maratonu – pisze T. S. Drenth. Będziesz miał mnóstwo okazji do uzupełnienia paliwa po wyścigu. W momencie startu będziesz na nogach przez mniej niż godzinę, więc nie zdążysz zgłodnieć. Nikt nigdy nie umarł z głodu tylko z powodu niezjedzenia śniadania, ale dla wielu osób jedzenie wtedy, kiedy nie powinno się tego robić, skończyło się wymiotami na trasie wyścigu. 
Że tak bez owsianki mam wybiec? I bez kromki z miodem? No nie wiem, nie wiem…
About the author

BO. Lub jak mawiają inni Bożena triathlonu. Biegam, pływam, kręcę i kocham góry. A swoje sportowe przygody opisuję tu. Zostań, poczytaj, skomentuj, przynajmniej jest śmiesznie.