Czasem ponoć jestem bystra. Czasem nie (na przykład wciąż nie rozumiem kawału o sprytnym lisku). Ale po przejrzeniu fragmentu książki „Maraton dla bystrzaków” autorstwa Tere Stouffer Drenth (profesjonalnej biegaczki jak mówi okładka) stwierdzam, że sprytny lis to pikuś.
No i po prostu nie mogę wytrzymać Najdrożsi, by nie podzielić się z Wami mądrościami, które w owym poradniku wyczytać można. Czytajcie więc, zapamiętujcie i wkraczajcie na kolejny szczebel maratońskiego wtajemniczenia!
- Spodenki do biegania różnią się od spodenek do gry w piłkę nożną albo w koszykówkę, które są zwykle cięższe, dłuższe i bardziej obszerne niż spodenki przeznaczone do biegania.
- Kosztująca 15-30 zł czapeczka baseballowa może Ci zapewnić ten sam stopień ochrony co fantazyjne okulary słoneczne. Kiedy biegniesz pod słońce, załóż ją daszkiem do przodu. Kiedy zaś biegniesz ze słońcem za plecami (a daszek Cię denerwuje), obróć czapkę o 180 stopni.
- Rada dla członków rodziny biegacza: Znoś ich spocone uściski. Maratończycy często są spoceni, ponieważ muszą dużo biegać. Toleruj to, w końcu to przeminie.
- Dotyczy wygospodarowania czasu na trening: Jeśli dużo czasu poświęcasz na oglądanie telewizji, możesz nagrać interesujące cię programy i obejrzeć w trakcie rozciągania albo masowania nóg.
- Nie wybieraj ubrań do biegania tylko na podstawie tego jak wyglądają. (To akurat sobie zapamiętam)
- Chodniki są bardzo twarde – dosłownie – a to nie jest zdrowe dla Twoich nóg.
- Jeśli natkniesz się na psa, zrób najpierw dwie rzeczy: przejdź na drugą stronę ulicy, by oddalić się tak bardzo jak to jest możliwe i rozejrzyj się za jakimiś dużymi kamieniami.
- Także niektóre cmentarze dysponują trawiastymi powierzchniami do biegania na krótkim dystansie, choć na większości z nich można się natknąć jedynie na utwardzone drogi do spacerowania i biegania.
Dość! Na dzisiaj tyle. Jestem na 50 stronie tej biblii i obiecuję, że ciąg dalszy nastąpi.
Dobrze choć, że te spocone uściski przemijają…