Vichy, niewielkie miasteczko w środkowej części Francji, to trochę taki Ciechocinek. Słynie przede wszystkim z pijalni wód i uzdrowisk, miętowych pastylek pudrowych, a także z zawodów triathlonowych, które rozgrywane są tam w sierpniu na dystansie Ironman oraz 1/2 IM. I to już jest pierwszy atut, który przemawia za wyborem tej imprezy, jeśli w planach jest wyjazd większej ekipy. W sobotę startuje połówka, w niedzielę pełny dystans, są również zawody dla dzieci – każdy znajdzie coś dla siebie. A drugim atutem jest trudność zawodów, otóż nie należą one do łatwych. Więc jeśli szukasz czegoś, gdzie można się zmechacić, poczuć prawdziwie górską (ale też niezbyt trudną technicznie) trasę kolarską, a przy tym zjeść pysznego croissanta i napić się dobrego wina, to zawody Ironman Vichy z pewnością warto wziąć pod uwagę w planowaniu sezonu. Ale może wszystko po kolei. A najlepiej to zacząć od przeczytania relacji :)
Do Vichy najprościej, ale też najdłużej, dostać się można samochodem. Z Krakowa jest to 1700 km, więc podróż najlepiej rozłożyć na dwa dni, z jakimś przystankiem pomiędzy. My, zanim dotarliśmy do Vichy, spędziliśmy 4 dni w Annecy, urokliwym, ale też dość tłocznym miasteczku oddalonym od Vichy ok. 300 km. Akurat w tym czasie odbywały się tam zawody pływackie OW (91 edycja!) na dystansach: 1000 m, 2400 m, 5000 m, 10 000 m, więc jeśli ktoś lubi maratony pływackie, to na pewno warto sprawdzić, czy nie są wówczas rozgrywane. Fajny sprawdzian przed IM (można płynąć w piance, ale ostrzegam, będzie się rodzynkiem), ale przede wszystkim namiastka tego, jak wyglądają prawdziwe maratony pływackie. W Annecy na każdym dystansie startowało kilkaset osób! (w Mrągowie w tym roku było nas 16 osób).
Podróż do Vichy można również zaplanować uwzględniając samolot. Wtedy najlepiej lecieć do oddalonego 165 km Lyonu (m. in. tanimi liniami Wizzair), potem wypożyczyć auto lub wybrać bezprzesiadkowy pociąg. Z noclegami w samej miejscowości nie powinno być problemu: 4-dniowy pobyt w apartamencie to wydatek ok. 1600 zł – 2500 zł (+ opłata klimatyczna). Jeśli jesteście w Vichy (i ogólnie we Francji) samochodem, trzeba uważać na parkowanie. Tam gdzie byliśmy, opłaty pobierane były za parkowanie w centrum w godz. 9.00-12.00 i potem 14.00-18.00 za wyjątkiem świąt (choć w samym Vichy, również w niedziele i święta).
Organizacja zawodów
Miasteczko IM i całe biuro zawodów zlokalizowane jest w Parc Omnisports Auvergne-Rhône-Alpes-Vichy, po drugiej stronie jeziora, ok. 3 km od centrum. Przed samym startem organizator zapewnia bezpłatny transport autokarem – autobus zatrzymuje się w kilku miejscach w miasteczku. Zorganizowane są trzy linie, każda na innej trasie, obowiązuje rezerwacja (albo podczas zapisów na zawody, albo potem e-mailem). Niestety autokar ten kursuje tylko raz i jest to bardzo wcześnie, np. mój kurs był o godz. 4.20, czyli na miejscu, w strefach byłabym ponad 2 godziny przed startem. Jest on przeznaczony również tylko dla sportowców, a nie (jak np. było we Frankfurcie) także osób towarzyszących. Pojechaliśmy więc samochodem.
W okolicach startu są dwa wielkie parkingi, plus okoliczne miejsca parkingowe w pobliżu sklepów wielkopowierzchniowych. Skorzystać można również z miejskich hulajnóg (Bird) lub po prostu przyjść na piechotę. Generalnie, zwłaszcza jeśli do „obsłużenia” jest więcej zawodów lub zawodników, a człowiek chce się oszczędzać, hulajnoga jest prawdziwym game changerem. Mimo, iż nie należy do tanich, polecam to rozwiązanie – zarówno dla kibiców, jak i samych sportowców. Expo raczej niewielkie, szczególnie gdy porówna się je z liczbą wystawców np. we Frankfurcie, ale żele i skarpetki można kupić.
Jeśli zaś chodzi o licencję, to u Francuzów jest inaczej niż na innych moich dotychczasowych ironmanach. Otóż, bez względu na to czy ma się licencję krajową czy nie, obowiązkowe jest wykupienie ichniejszej dziennej licencji (40 ojro). Ale to nie wszystko. Należy bowiem posiadać zaświadczenie od lekarza (w jęz. ang. lub francuskim), poświadczające, że można brać udział w zawodach (musi tam być określenie „competition” lub „triathlon”, wzór druku do pobrania ze strony) lub posiadać licencję krajową akceptowalną przez organizatora (PZTri jest ok). Innymi słowy. Należy wykupić dzienną licencję francuskiego związku triathlonu w cenie 40 euro ORAZ mieć aktualne zaświadczenie od lekarza LUB licencję krajową. Wszystkie te dokumenty wgrywa się do aplikacji Dokeop, tam również jest link do wykupienia licencji dziennej. Formalności te trzeba załatwić do 7 dni przed zawodami. Na miejscu, w biurze zawodów, nie ma już takiej możliwości.
Generalnie sama komunikacja z organizatorem jest bez zarzutu. Pisałam kilka maili, m. in. w sprawie licencji czy transportu i na drugi dzień otrzymywałam odpowiedź oraz rozwiązanie problemu.
Strefy zmian są duże i przestronne. T2 jest oddalona od T1 ok. 300 m. Uwaga, rano nie można już wejść do T2, tak więc wszystkie rzeczy na bieg, łącznie z żelami, trzeba zdeponować dzień wcześniej. A jak wyglądają poszczególne etapy i na co szczególnie w ich uważać?
Pływanie
Etap pływacki rozgrywany jest w jeziorze Allier, które swoim kształtem przypomina bardziej rzekę przecinającą miasteczko Vichy na pół. Zarówno na połówce, jak i na pełnym dystansie, pływa się na jednej prostej pętli w kształcie prostokąta. Przed startem nie ma możliwości wejścia do wody, więc ew. warto sobie przygotować coś w butelce do przepłukania okularków lub przelania pianki. Rolling wg zadeklarowanego czasu, zawodnicy po 4 osoby wpuszczani są na mostek, z którego należy skoczyć do wody – na główkę lub nogi.
Nawigacja jest prosta, boje widoczne, a dodatkowym ułatwieniem jest oznaczenie dystansu na 1500 m i 2500 m. Jednak nie to jest w tym pływaniu najważniejsze, a sama woda. Po pierwsze jest ona niespecjalnie przejrzysta (mówiąc delikatnie). To w sumie ciekawe, że woda w miasteczku pozycjonującym się w gronie najlepszych SPA w Europie, jest takiej wątpliwej czystości / jakości… A po drugie jest ona dość ciepła, a już na pewno mocno uzależniona od temperatury powietrza i łatwo się nagrzewa.
W 2023 r. temperatura wody wynosiła dla połówki 26,5 stopnia, dzień później dla pełnego dystansu było 27,4 stopni, co oznacza nic innego jak zakaz startowania w piankach. Co więcej, rok wcześniej: w 2022 r. pływanie zostało odwołane z powodu jakiegoś zakażenia. Generalnie, jak podają źródła, średnia temperatura wody w jeziorze Allier wynosi w sierpniu 22 stopnie (minimalnie 19, a maksymalnie 27). Wybierając więc te zawody trzeba się więc liczyć z faktem, że pływanie może odbywać się bez pianek. Albo może go w ogóle nie być.
Przy wyjściu z wody należy uważać na wielkie kamieniory po których człowiek się ślizga i z reguły źle przewiduje, w którym miejscu się kończą. I się przewraca. Poza tym – nic specjalnego, to pływanie jest proste, dobieg do strefy standardowy, po drodze jest nawet zraszacz, który pozwala zmyć z siebie wodę i ew. farfocle, które mogą dostać się pod strój.
Tak na marginesie, to gdy pływamy w tego typu zbiornikach, zawsze przypomina mi się dowcip. Przychodzi baba do lekarza z żabą na głowie, a żaba na to, że coś mi się do dupy przykleiło XD
Rower
Trasa kolarska IM Vichy ma kształt ósemki, z której górny brzuszek pokonuje się dwa razy. Jest to trasa górska, którą sklasyfikowałabym jako raczej trudną, ale nie wybitnie techniczną. Po wgraniu tracka do Garmina, pokazuje się „7 wspinaczek”, ale tych górek, hopek oraz 2-3% wzniesień jest tam zdecydowanie więcej. Jak mówię, nie jest to arcytechniczny etap, aczkolwiek kilka zakręconych i niebezpiecznych zjazdów się znajdzie. Miejscami (zwłaszcza w ok. 30-50 km i potem 100-120 km) jest również mocno interwałowo – idzie się tam zasapać, tak zmienna jest nawierzchnia, ukształtowanie i kierunek jazdy. Czy jest to trasa na dysk? Nie potrafię powiedzieć jednoznacznie, czołówka oczywiście jechała z pełnym kołem. Ja za drugim razem wybrałabym zwykłe koło i postawiła na wagę, a nie aero.
Nawierzchnia i asfalt bardzo spoko, choć miejscami bywało bardzo chropowato. Oj, jak ja nie lubię po czymś takim jeździć. Punkty odżywcze są bardzo mądrze rozstawione, znaczy się, nie zawsze tylko na początku podjazdów, ale również w środku i na szczycie, co pozwala skutecznie zarządzać wodą i wożonym z sobą balastem. Polecam dokładnie to przeanalizować i wziąć pod uwagę podczas planowania strategii w tym zakresie.
Malownicza jest ta trasa. Dookoła roztaczają się ładne widoczki na przełęcze, zalesione zbocza gór, winnice, przejeżdża się także przez kilka urokliwych francuskich miasteczek. Podczas pierwszego okrążenia upał nie dawał się bardzo we znaki, podjazdy były zacienione i bardzo przyjemne. Na drugim okrążeniu jednak już trzeba się liczyć z ostrą lampą z nieba, a także odbijanym od asfaltu ciepłem.
Przewyższenie na etapie kolarskim wynosi 2500 m (choć mi Garmin pokazał aż 3200 m), a sama trasa jest dłuższa i ma 182 km, więc zdecydowanie nie jest to miejsce na życiówkę. Warto uwzględnić to w planowaniu strategii żywieniowej i wziąć ze sobą trochę więcej wałówki. Ostatnie 30 km jest płasko lub lekko z górki, przy wjeździe do miasta pojawia się już nieco więcej zakrętów, rond i innych ew. utrudnień – trzeba tam uważać, zwłaszcza, że człowiek jedzie już to na lekkim zmęczeniu.
Jeśli jesteś parówką i lubisz wozić się na kole, to w Vichy raczej nie poszalejesz. Ta trasa stworzona jest dla uczciwych i wymagających graczy (a nawet gdyby człowiek chciał, to nie ma gdzie i jak draftować, tak bardzo jest selektywnie i dynamicznie przez cały czas). Poza tym na trasie jest bardzo dużo sędziów na motocyklach.
Bieg
Bieganie zorganizowane jest na 4 pętlach wzdłuż jeziora Allier. Na każdym kółku dwa razy trzeba wbiec na most oraz pokonać jeszcze jeden, dość sztywny, ale krótki, podbieg do parku. Nawierzchnia w 80% jest asfaltowa, reszta to takie szutrowe ścieżki, po których biega się właśnie w parku. Na koniec każdego kółka przebiega się dosłownie kilka metrów od finisherskiego czerwonego dywanu – atmosfera w tym miejscu jest naprawdę niesamowita.
Na każdej pętli jest ok. 2-3 km cienia, oj to była wielka ulga i cudowna przerwa od smażenia się na patelni podczas pozostałej części etapu. Punkty odżywcze są obficie zaopatrzone: woda, izo, redbull, cola, żele i owoce (arbuzy!!!), a także słonycze (krakersy i takietam). Niestety nie było lodu (co akurat w tegorocznym ukropie przydałoby się bardzo), za to na każdym punkcie i pomiędzy nimi byli wolontariusze z prysznicem lub wiadrem / miednicą z wodą. Kibice, mimo iż nie było ich wybitnie dużo, naprawdę robili robotę. Podobnie jak wolontariusze, którzy nie tylko uwijali się dostarczając nam w strefach odżywczych to, co potrzebne, ale także dopingowali i naprawdę uczestniczyli w tym wydarzeniu. Limit na tym ironmanie wynosi 17 godzin, więc impreza kończy się już grubo po zmroku.
Generalnie, trudno się do jakiegoś elementu tych zawodów przyczepić. Może za wyjątkiem brakującego lodu na trasie biegowej oraz wątpliwej jakości wody w jeziorze. Dużo zaangażowanych wolontariuszy. Energetyczne prowadzenie imprezy, również w języku angielskim. Sprawnie i na czas (za wyjątkiem lekkiej obsuwy podczas dekoracji). Widać, że w organizację zaangażowani są nie tylko „działacze” i pasjonaci tri, ale również lokalny samorząd i mieszkańcy. W miasteczku wiszą plakaty promujące zawody, w wielu knajpach widać napisy w stylu „welcome triathlete” itp. Dzięki połączeniu zawodów (zdecydowanie więcej osób startowało na sobotniej połówce niż na pełnym w niedzielę) jest fajny doping, w który angażują się zawodnicy i ich support.
Czy polecam? Chyba się jeszcze nie złożyło, bym nie polecała zawodów IM, tak więc również Vichy jest warte odwiedzenia. Nie są to wielkie zawody, ani z jakimś wybitnym WOW, ale dzięki wymagającej trasie kolarskiej i świetnej atmosferze na biegu, a także fajnej organizacji, warto je rozważyć. Na IM startowało nas ponad 600 osób (z czego blisko 130 DNF). Teoretycznie więc łatwiej o sloty, ale praktycznie, zwłaszcza wśród panów, wcale nie (było tylko 20 slotów na Konę dla mężczyzn oraz 40 slotów dla kobiet do Nicei).
Koszty:
- 3000 zł – wpisowe
- 180 zł – dzienna licencja francuskiego związku tri
- 100 zł – licencja PZTri
- 1700 zł – nocleg w apartamencie w Vichy
- 3000 zł – benzyna + opłaty za autostrady
- 300 zł – wizyta w mShopie :)
- 200 zł – miętowe pastylki dla siebie i na prezenty
Razem: 8480 zł
A do tego jeszcze 6,3 tys. zł za slota do Nicei. Dobrze, że moja rodzina tego nie czyta ;)
Polecam także inne wpisy z serii „BOradnik po IM”: Frankfurt, Klagenfurt, Cascais, Cervia, Takho (Finlandia), Kalmar, Roth.