Pamiętacie moje pierwsze zawody triathlonowe w tym sezonie? I co na nich, za zwycięstwo w open, oprócz różowej szklanki wygrałam? Otóż voucher na badania genetyczne. LOL. Wiele różnych już rzeczy na zawodach zdobywałam (np. kombinerki, lakier do paznokci, patelnię czy plak do deski rozdzielczej), ale ta nagroda przyznacie, należy do wybitnie wyjątkowych i ciekawych.
I co ja mam z wami zrobić wy moje badania genetyczne, myślałam. Patrząc na skądinąd zgrabne srebrne pudełeczko, a w nim szpatułki, koperty, rękawiczki i instrukcje jak się do tego zabrać. I że wystarczy to potem tylko zaplombować i pocztą (bezpłatnie) wysłać na wskazany adres laboratorium. No co mam zrobić. A nuż okaże się, że ze mną coś nie halo, a przecież wszystko (mryg mryg!) w porządeczku. No co robić.
Myślałam, poczytałam, sprawdziłam cenę takiego badania (ponad 800 zł!) i zdecydowałam się sprawdzić co zacz. Przecież to tylko informacja o fakcie, nie fakt, poza tym i tak ciekawość była silniejsza. Przeczytałam instrukcję (!), pobrałam próbki, zakleiłam i wysłałam. Po dwóch tygodniach przyszedł mail z informacją, że wyniki są gotowe i że zapraszamy na stronę do pobrania raportu (41 stron).
Badania genetyczne dla sportowców
Trochę straszno trochę science fiction brzmi zainteresowanie człowieka genotypem pod kątem badania jego predyspozycji sportowych. Albo jeszcze lepiej – tworzenia takowego. Że jedna fiolka, dwie, pipetą coś tam wziąć, zamieszać, pod mikroskop potem i hyc, mamy gen golfisty, który potem będziemy rozmnażać. Ale jednak to się dzieje. Medycyna od dawna interesuje się uwarunkowaniami genetycznymi sportowców, które wpływają na ich wyniki sportowe. Wczesna identyfikacja odpowiednich polimorfizmów pozwala bowiem ponoć tak pokierować karierą zawodnika, by maksymalnie wykorzystać jego genetyczne predyspozycje w konkretnej dyscyplinie czy bodźcach treningowych. Ponoć, bo ani ja trener, ani lekarz sportowy czy genetyk, więc wybaczcie, ale w kwestiach bardziej szczegółowych odeślę Was do biblioteki lub do wikipedii chociaż.
Fit Ona. Tak nazywa się badanie, które przeprowadziłam, a tak piszą o nim na stronie laboratorium.
Poznanie własnych uwarunkowań genetycznych pozwala w sposób optymalny wykorzystać tkwiący w organizmie potencjał oraz uniknąć negatywnego wpływu czynników zagrażających prawidłowemu funkcjonowaniu naszego ciała. Dzięki badaniu FIT uzyskasz wiedzę na temat predyspozycji do uprawiania określonych dyscyplin sportowych, specyficznych dla Ciebie prawidłowości w zakresie przemiany ważnych dla organizmu witamin oraz metabolizmu kofeiny, wskazówki dotyczące żywienia, zachowania dobrej kondycji skóry i kości, (informacje te zapisane są w genach FTO, SOD2, BMCO1, ACTN3, TFAP2B, PLIN1, MTHFR, SLC23A1, VDBP, FUT2, ALP i CYP1A2). Świadomość swoich mocnych i słabych stron umożliwi Ci podjęcie działań, dzięki którym osiągniesz i zachowasz dobrą kondycję, szczupłą sylwetkę oraz zdrowy wygląd skóry.
31% społeczeństwa
Nie będę tutaj nikogo wtajemniczać w szczegóły mojego genetycznego paszportu, jeszcze ktoś zechce sklonować hehe, i co wtedy. Napiszę jednak o odkryciach spektakularnych. Otóż okazało się, że mam GEN SPRINTERA (czyli wariant CC genu ACTN3) – genotyp charakterystyczny dla 31% społeczeństwa. Innymi słowy stworzona jestem do dyscyplin sportowych, w których potrzebna jest duża dynamika i siła skurczu mięśni tj. do dyscyplin sprinterskich (np. krótkie dystanse i sporty siłowe). Urodzony sprinter!
Wszystko można o mnie powiedzieć. Że niska, że mała, że sympatyczna, towarzyska i ładna. Oraz inteligentna jak mało kto. Ale kurwa, że sprinterem jestem? No to mnie zaskoczyli trzeba przyznać.
Nie wiem czy w to wierzyć czy nie. Trochę poszperałam w sieci, poczytałam i rzeczywiście fakt, że zdecydowanie rozmiłowałam się w sportach wytrzymałościowych nie musi wcale oznaczać, że genetycznie stworzona jestem właśnie do tego. Akuku. Najprościej rzecz ujmując, mogło dojść u mnie do zaniku mięśni szybkokurczliwych (tych sprinterskich), gdyż najzwyczajniej w świecie (i to się zgadza w 100%) ich nie trenowałam. Z drugiej jednak strony, niektóre sformułowania z tego raportu i zalecenia dotyczące mojej ekhm… kariery sportowej brzmią tak abstrakcyjnie i absurdalnie, że nichu nie potrafię w to uwierzyć.
Wkleję może kilka akapitów opisujących moje genetyczne ego. Pośmiejmy się, albo wręcz przeciwnie, podyskutujmy razem :)
Otóż okazało się, że mój genotyp może:
- mieć wpływ na większą ilość włókien szybkokurczliwych (typu II) w stosunku do włókien wolnokurczliwych (typu I) w mięśniach. Duża zawartość włókien mięśniowych szybkokurczliwych ułatwia osiąganie wyższej mocy;
- powodować szybszy przyrost mięśni w odpowiedzi na trening, a tym samym ułatwiać kształtowanie muskularnej sylwetki. Oznacza to, że dzięki regularnym ćwiczeniom fizycznym mogę osiągnąć wyższy przyrost tkanki mięśniowej w krótszym czasie;
- wpływać na zwiększone wykorzystywanie glikogenu w odpowiedzi na ćwiczenia szybkościowo-siłowe. Szybsze wykorzystywanie glikogenu warunkuje większą ilość mocy potrzebnej do pracy mięśni, ale oznacza również, że szybciej zużywam swoje zapasy energii;
- mieć wpływ na większą beztłuszczową masę ciała (FFM) oraz większą beztłuszczową masę nóg. To z kolei może warunkować większe możliwości wysiłkowe moich mięśni.
Więc cytując autorów badania, moja kariera sportowa powinna zmierzać w kierunku dyscyplin, w których dominuje wysiłek beztlenowy. Mam więc większe szanse na odnoszenie sukcesów w takich dyscyplinach, jak: sprint, pływanie na krótkich dystansach, hokej, kulturystyka, podnoszenie ciężarów, łyżwiarstwo, siatkówka, boks, zapasy, judo, kolarstwo krótkodystansowe. Uwaga! Jest jednak nadzieja! Jeśli pomimo posiadanych predyspozycji sprinterskich jestem miłośniczką sportów wytrzymałościowych, mam nie rezygnować ze swojej pasji!!! Ufff. Pamiętaj Bo, piszą autorzy raportu, że systematyczny trening poprawia wydolność tlenową włókien mięśniowych szybkokurczliwych, dzięki czemu Twoje mięśnie będą wolniej ulegały zmęczeniu. W sportach typowo wytrzymałościowych mogę ponadto wykorzystać swoje predyspozycje szybkościowe, np. podczas startu i finiszu (hehe), kiedy potrzebna jest większa dynamika i siła skurczu mięśni. W trakcie maratonu mogę też wykorzystać właściwości swoich mięśni podczas podbiegów (pod tym względem mam przewagę nad “genetycznymi maratończykami”).
Jak więc powinnam trenować? Też o tym piszą, a że miejscami przypomina to trochę horoskop z Pani Domu („będziesz miała udany koniec miesiąca albo nie będziesz miała”), więc proszę taki może fragment:
- Wrodzona (niewytrenowana) moc Twoich mięśni może być wyższa od średniej, ale niektóre badania wskazują, że możesz potrzebować większej liczby treningów, aby tę moc rozwijać. W celu osiągnięcia szybkich postępów w tym obszarze zalecamy Ci systematyczność i zwiększoną częstotliwość treningów. W Twoim przypadku systematyczność może mieć znacznie większe znaczenie niż u innych.
- Włącz do swojego treningu ćwiczenia izokinetyczne. Osoby o Twoim genotypie uzyskują w nich lepsze wyniki. Jednocześnie jest to rodzaj ćwiczeń, który nie obciąża nadmiernie stawów.
- Masz genetyczne predyspozycje do wyższego poziomu testosteronu we krwi. Nie lekceważ jednak czynników, które mogą ten poziom obniżyć. Należą do nich m.in. trening wytrzymałościowy czy stres. Pamiętaj również, że zalecany w Twoim przypadku trening siłowy (krótkotrwały i intensywny) podwyższa stężenie testosteronu istotnego z punktu widzenia osiągania dobrych wyników w sporcie siłowym.
- Predyspozycje genetyczne w połączeniu z systematycznymi intensywnymi ćwiczeniami siłowymi wspomagają u Ciebie rozwój muskulatury (rozbudowę włókien mięśniowych szybkokurczliwych). Masz lepsze predyspozycje do rozwoju muskulatury w porównaniu z osobami o innym genotypie.
- Planując trening pamiętaj, że poszczególne rodzaje włókien mięśniowych (szybko- i wolnokurczliwe) mają różny potencjał do wzrostu. Włókna szybkokurczliwe typu IIB, do których rozbudowy masz predyspozycje, są zdolne do największego przyrostu masy i objętości (hipertrofia). Z drugiej strony są one angażowane jako ostatnie w trakcie niezbyt intensywnego wysiłku fizycznego. Dlatego też przy małej sile lub wolnym ruchu w pierwszej kolejności aktywacji ulegają włókna typu I, przy zwiększeniu obciążenia – włókna typu IIA, na samym końcu zaś – włókna IIB. W przypadku ćwiczeń eksplozywnych pracuje więcej włókien szybkokurczliwych i wówczas może nastąpić większa hipertrofia. Taki rodzaj ćwiczeń jest dla Ciebie wskazany.
- Pamiętaj, że Twoje mięśnie szybciej zużywają glikogen („paliwo energetyczne”, które napędza pracę mięśni). Zwróć szczególną uwagę na uzupełnienie zapasów glikogenu w mięśniach. Dobrym sposobem jest zjedzenie 15 minut po wysiłku produktów bogatych w węglowodany proste i ubogich w tłuszcze. Jeśli decydujesz się na trening typowo wytrzymałościowy, pamiętaj, aby uzupełnić swoją dietę w węglowodany złożone (ziarna, warzywa, owoce), zwłaszcza na 24-48 godz. przed planowanymi ćwiczeniami. Z kolei po wysiłku fizycznym ogranicz spożywanie produktów wysokotłuszczowych.
- Pamiętaj również, że sukces w sporcie to również odpowiednio zaplanowane przerwy w trakcie treningu. Przerwy odpoczynkowe pomiędzy powtórzeniami ćwiczeń powinny być na tyle długie, aby umożliwić Ci wykonanie kilku powtórzeń przed wystąpieniem oznak zmęczenia. Z kolei powtórzenia powinny być u Ciebie krótkie i umożliwiać osiąganie maksymalnej siły lub szybkości.
- Dla genetycznych sprinterów odpowiednie są następujące formy aktywności: tenis, squash, zumba, tabata, ćwiczenia na stepie, rowerek, crossfit, kettlebells.
- Szczególnie korzystną formą aktywności fizycznej jest także aqua aerobik – odciąża stawy i jest odpowiedni zwłaszcza dla osób otyłych oraz mających problemy z kręgosłupem.
- Planując ćwiczenia nie zapominaj o stretching’u. Rozciągaj mięśnie zarówno przed jak i po treningu.
No nie wiem. Sporty siłowe? Boks, zapasy, judo? Większa beztłuszczowa masa nóg? Zumba? Wyższy przyrost tkanki mięśniowej? Krótkie powtórzenia? Rozwój muskulatury? Toż to właśnie NIE jestem ja. Albo ja, ale jeszcze nie odkryta… :)
Inne genetyczne objawienia z tego raportu również poddałabym pod szerszą dyskusję i zastanowienie (aczkolwiek część biorę w ciemno):
- nie mam podwyższonego genetycznego ryzyka wystąpienia otyłości i chorób jej towarzyszących (yeahh!)
- genetyczny potencjał predysponuje mnie do prawidłowej przemiany materii, dzięki czemu utrzymanie masy ciała na optymalnym poziomie prawdopodobnie nie wymaga ode mnie rygorystycznych ograniczeń w zakresie ilości przyjmowanych kalorii (podwójne yeahh!) (choć niepokojące jest to „prawdopodobnie”)
- mogę mieć skłonność do zaburzeń gospodarki wapniowo-fosforanowej organizmu (ha! dwa zmęczeniowe złamania nie wzięły się z sufitu!)
- mogę mieć zwiększone ryzyko zachorowania na astmę (czy to oznacza, że mogę brać „leki” na astmę?)
- mogę mieć skłonność do rozwoju anemii (sad but true)
- moja skóra jest odporna na fotostarzenie się
- pobudzający efekt kofeiny może być u mnie krótszy, gdyż jestem szybkim metabolizerem
- mogę mieć skłonność do niższego stężenia melatoniny (to stąd ta moja melancholia!)
- i uwaga! Najlepsze zostawiłam na koniec. Mam predyspozycje do większego rozmiaru piersi!
To ja może pobiegnę na stadion cisnąć te sprinty. Żebym sobie tylko zębów cyckami nie wybiła!