No ale przecież nie będę jojczeć, nie? Plan musi być. Najlepiej taki z pierdolnięciem. Z podwójnym pierdolnięciem od razu, niech ten trach będzie równie spektakularny co kosmiczne są marzenia, a katastrofa oczywiście najpiękniejsza z możliwych :)Co zamierzam sportowego porabiać w tym roku. Bo zapewne wszyscy umierają z ciekawości. Miało być mniej startów, a więcej trenowania, a wyszło jak zwykle… Będą więc trzy starty z kategorii A, inne (teztsy) traktować zamierzam w kategoriach treningu, dobrej zabawy, tudzież wyjazdu turystyczno-towarzyskiego. Szczegóły.
A więc dwa tygodnie potem, w ramach przygotowań do drugiego A w sezonie, planuję pobiec w górach Bieg Marduły (25 km). Na razie tak po cichutku to planuję, ale bardzo chce.to. Już podczas Biegu na Kasprowy wymarzyłam sobie ten start. Bo Tatry, bo skyrunning, bo ponoć mega trudno, a widoki i wrażenia jeszcze bardziej przepięknie i boskie. A że od wiosny trenować zamierzam przede wszystkim w terenie i po górkach, to tutaj dokładnie sprawdzę co z tego wynikło. I dlaczego nic… ;) Nie chcę też za dużo gadać, ale być może w Zako spotka się spora reprezentacja drużyny Smashing Pąpkins. Nie, nie pytajcie i nie ciągnijcie mnie za język, i tak nie powiem kto :) Morda w kubeł.
The time is now! Naprawdę boję się swoich marzeń…