Czyli ciąg dalszy o poradniku musthave „Maraton dla bystrzaków” autorstwa T. S. Drenth.
Tak dobrze żarło, a zdechło – jakby to powiedziała moja psorka z liceum. Po pasjonujących fragmentach wstępnych, które wprowadzały nas w skomplikowany i zawiły świat sprzętu, gadżetów, miejsc i towarzystwa do biegania, sztuczek motywacyjnych itepe i itede nastały znacznie mniej ciekawe rozdziały o treningu. Nuda Panie. Nuda. Rozgrzewka, rozciąganie (z liną?), różne środki treningowe, ćwiczenia, praca nad szybkością i wytrzymałością, plany treningowe. <Ziew>. Dieta, indeksy glikemiczne, węglowodany, żele energetyczne, dobre i złe tłuszcze, witaminy, nawadnianie. <Ziew>. Kontuzje, profilaktyka i leczenie.
Nic się nie dzieje! Same mądrości, o których nawet nie śmiem głosu zabierać, nie mówiąc już o jakimś opisywaniu, cytowaniu czy niedajboże konstruktywnej krytyce…
Ale żeby zaspokoić oczekiwania kilku bystrzaków, którzy (wiem to) czekają z niecierpliwością na ciąg dalszy amerykańskich rad jak pokonać maraton, wybrałam specjalnie jeszcze kilka perełek. Przepisać sto razy, zapamiętać, wydrukować i na lodówce magnesem przyczepić.
- Większość szlaków porastają korzenie. Jeśli nie będziesz podnosił stóp wystarczająco wysoko, stawiając każdy krok, możesz potknąć się o te korzenie i się przewrócić.
- Choć wiejskie drogi są zwykle ciche i spokojne, to jeśli spotkasz jakieś niepożądane towarzystwo i będziesz wołał o pomoc, istnieje ryzyko, że nikt Cię nie usłyszy.
- Jeśli będziesz biegała tą samą trasą każdego dnia o tej samej porze, ktoś może się na Ciebie zaczaić, by spróbować zrobić Ci krzywdę.
- Bieg w tę i z powrotem polega na tym, że biegniesz przez określony czas, a następnie zawracasz i biegniesz tą samą drogą, którą właśnie pokonałeś.
- Biegaczy można podzielić na dwie kategorie: tych, którzy noszą chusteczkę i w razie potrzeby ją wyciągają i delikatnie wydmuchują nos oraz tych, którzy tak nie postępują.
- Podczas długich biegów i ćwiczeń nie wyrzucaj pustych opakowań po żelu na drogę – to śmiecenie!
- Jeśli nie masz możliwości by przespać w nocy 8-12 godzin, pomyśl czy nie mógłbyś się zdrzemnąć w którymś momencie dnia albo zaraz po pracy.
Podsumowując. Gdyby nie było internetów, telewizji, innych książek o bieganiu oraz specjalistycznej prasy to z pewnością cały ten poradnik mógłby być przydatny dla osób rozpoczynających swoją przygodę z bieganiem. Ale, że internety i cała reszta są – to najbardziej użytecznie, wg mnie laika, będą rozdziały poświęcone już stricte treningowi i fizycznym przygotowaniom do maratonu. Pozostałe fragmenty zalecam stosować wymiennie z kabaretem Ani Mru Mru tudzież Kwejkiem lub innymi Demotywatorami. Oby ostrożnie!
Ale żeby maraton bez śniadania?