Żele Run&Bike – recenzja

Jak zapewne wszyscy wiedzą, a jak jeszcze nie wszyscy, to zaraz naprawimy te braki poznawcze, jestem ambasadorem marki Run&Bike – suplementów przeznaczonych dla osób uprawiających sporty wytrzymałościowe. I obiecałam podzielić się tutaj wrażeniami. Na pierwszy rzut idzie to, co najprościej ocenić już nawet po kilku treningach czy startach czyli żele energetyczne. Opakowanie, skład, smak i konsystencja – chyba nic więcej o żelach nie trzeba wiedzieć, oczywiście oprócz przetestowania ich na sobie przed zawodami, to zasada najważniejsza, o której koniecznie trzeba pamiętać.

dsc03453
Jakby ktoś nie zauważył, to obok buta leżą żele :)

Unboxing. Opakowaniem żele Run&Bike nie różnią się w zasadzie od innych wiodących produktów, które obecne są na rynku. I bardzo dobrze, że się nie różnią – prostota jest tutaj najlepszym rozwiązaniem. Wszelkie innowacje w postaci tubek, zakrętek, zawleczek, którymi niektóre firmy starają się wyróżnić swój produkt, w moim odczuciu nie do końca się sprawdzają. Zwłaszcza jak masz zjeść żela na rowerze obsługując go jedną ręką i jadąc 35/h i nie za bardzo chcesz myśleć, co zrobić potem z odkręconą końcówką. Żele Run&Bike serwowane są w lekkiej i prostej do otwarcia zębami saszetce. Porcja jest również wg mnie idealna. Zbyt duże żele ciążą w spodenkach, potrafią wypadać z paska na numerek, trzeba je jeść na raty i człowiek cały uciapany lub połowę wyrzuca – bez sensu. Tutaj mamy porcję na raz o objętości 40 g. Zjadamy wszystko i nic się nie marnuje.

Zaleca się, aby podczas długich wysiłków wytrzymałościowych spożywać ok. 50-60 g węglowodanów na godzinę. Oczywiście wszystko jest sprawą indywidualną, ponadto zależy też od rodzaju i długości zawodów, na których startujemy, ale sprawa jest prosta – trzeba zjeść tyle, aby jak najmniej odczuć ubytki energetyczne spowodowane wysiłkiem (bo całkiem zrównoważyć tego się nie da). Na zawodach energię czerpiemy głównie z węglowodanów, oczywiście można też z innych źródeł m. in. tłuszczy, ale to węgle są tutaj jednak podstawowym paliwem.

dsc03477

Skład. W jednej saszetce żelu Run&Bike, w zależności od rodzaju mamy od 25 g (Endurance Gel) do 30 g (Energy Gel) węglowodanów. Węglowodany te to głównie cukry w postaci maltodesktryny z dodatkiem fruktozy. Maltodekstryna charakteryzuje się przede wszystkim wysokim indeksem glikemiczym, co oznacza szybką i łatwą przyswajalność; ma także wyższą masą cząsteczkową niż glukoza, w związku z czym nie wykazuje ponoć tendencji do zalegania na żołądku. Oprócz cukrów w żelach Run&Bike obecna jest również beta-alanina, która sprzyjać ma minimalizacji zakwaszenia komórek mięśniowych i tym samym poprawiać zdolności wysiłkowe. W składzie zawarte są również elektrolity (sód, potas, wapń, magnez) odpowiedzialne w organizmie m. in. za transport wody przez błony komórkowe. Dodatkowo Energy Gel, wzbogacony jest o witaminę C pomocną w walce ze zmęczeniem i znużeniem. Żele nie zawierają tłuszczy, nie mają też kofeiny, a więc energię czerpiemy tu tylko z węglowodanów.

Konsystencja z jaką mamy do czynienia to typowe mydło w płynie :) Nie za gęste, nie ma więc zjawiska krówki ciągutki zatykającej i sklejającej nam usta. Nie za rzadkie, da się więc żel spokojnie przyjąć i przełknąć bez nagłej konieczności popicia. Acz na pewno jest to żel wymagający popicia wodą. I tu uwaga, nigdy nie popijajmy żeli izotonikiem, tylko i wyłącznie woda.

img_8693-3
Tu w ręce też trzymam żele. Jestem mistrzynią product placementu!

Smak. To chyba jedna z najbardziej indywidualnych spraw w ocenianiu i postrzeganiu żeli. Szalenie ważna, bo to, co nam posmakuje raz, nie zawsze może być tak samo wyśmienite po kilku godzinach wysiłku. Oraz to, co smakuje jednym, dla innych może być całkiem nie do przełknięcia. Smaki żeli Run&Bike najbardziej porównałabym do gum Mamba, acz są mniej słodkie i intensywne. Tutti frutti, truskawka, melon, cytryna, pomarańcza – jadłabym jak nutellę! Natomiast aloes, to już kwestia gustu, jeśli lubisz sok aloesowy, to żele również powinny posmakować. Jeśli nie… – dla mnie zestawienie wspomnianej konsystencji i aloesowego smaku jak nic sugerowało, że właśnie zajadam mydło w płynie i tylko kiedy zacznę puszczać bańki nosem.

Podsumowanie. Każdy żel, który chcecie spożywać podczas ważnych zawodów musicie przetestować wcześniej i sprawdzić jak reaguje Wasz żołądek, kubki smakowe i organizm. Mi w żelach Run&Bike pasuje skład, smak (melon i cytryna najsmaczniejsze) i proste w obsłudze opakowanie. Można go zjeść nawet 2-3 minuty przed punktem odżywczym, gdzie spokojnie bez zaklejonej buzi popijemy go wodą. Żele nie mają kofeiny, więc nie ma obaw o serducho i inne niespodziewane akcje, które mogą wystąpić po nadmiernym naszpikowaniu się kofeiną. Na Półmaratonie Poznańskim zjadłam dwa: jeden 30 min przed startem, drugi na 9 km, przetestowałam je również na treningach i żadnych problemów żołądkowych nie stwierdziłam. Aczkolwiek życiówki w Poznaniu też nie było, więc w sumie już sama nie wiem :)

I jeszcze jedno na koniec. Kiedy na zawodach czujesz pragnienie lub głód to z reguły jest już za późno na jedzenie i picie. Oczywiście trzeba wtedy jakoś ratować sytuację, ale przede wszystkim nie można do niej dopuścić! Więc oprócz odpowiedniego przygotowania żywieniowego przed zawodami, już w trakcie wyścigu na bieżąco koniecznie trzeba pić (łyk wody na każdym punkcie odżywczym) i jeść (ok. 50-60 g węglowodanów na godzinę, co w praktyce sprowadza się np. do 1-2 żeli na półmaratonie oraz 3-4 żele na maratonie). Nawet jak się nie czuje pragnienia i głodu – koniecznie plis pijcie i jedzcie, inaczej grozi Wam BOmba stulecia, wiem co mówię!

dsc03475

Niespodzianka. Żele Run&Bike będą na punktach żywieniowych Cracovia Maraton (Krakowski maraton… tam debiutowałam!), który odbędzie się już 30 kwietnia. W pakietach znajdziecie również batony proteinowe od ActivLab. Więc drodzy maratończycy! Jest teraz idealny czas na sprawdzenie i przetestowanie żeli przed zawodami. Dla wszystkich w związku tym zniżunia: wpisując kod RUNBO otrzymacie 20% zniżki na żele oraz wszystkie inne produkty Run&Bike (polecam również wziąć pyszne BCAA) – promocja trwa do 9 kwietnia. Normalnie żel tfu żal nie skorzystać :)

About the author

BO. Lub jak mawiają inni Bożena triathlonu. Biegam, pływam, kręcę i kocham góry. A swoje sportowe przygody opisuję tu. Zostań, poczytaj, skomentuj, przynajmniej jest śmiesznie.