Historia zaczęła się dość niewinnie… Ot, na którejś z wakacyjnych imprez, pomiędzy jednym drinkiem a drugim, stwierdziłam (a może się z kimś założyłam?), że przebiegnę maraton. Pół roku później, przekroczyłam metę Cracovia Marathon łamiąc 4 godziny. Spodobało mi się, były więc kolejne biegi i kolejne maratony. Potem krótki, acz intensywny romans z ultra, by wreszcie odkryć triathlon i zatracić się w nim na dobre. Jak na prawdziwą Bożenę triathlonu przystało, przytrafiają mi się różne rzeczy: kontuzje, wypadki, złamania, zderzenia z oplem bądź autobusem… Jest o czym pisać, zachęcam więc do lektury postów, a nie czytania tej durnej zakładki „o mnie” :)
„Pokaż mi swoje życiówki, a powiem ci kim jesteś”
Triathlon:
Uwielbiam pisać i dostawać listy, więc piszcie: run.bo.blog@gmail.com.