Państwo pozwolą, że przedstawię – oto Lurbel

Czy wspominałam, że od dobrych kilku miesięcy współpracuję z marką Lurbel? Chyba wspominałam, ale nie zaszkodzi przypomnieć. Że otóż od dobrych kilku miesięcy współpracuję z marką Lurbel.

Zapewne większość z Was spyta lu-co? Odpowiem więc głośno i wielkimi literami. LURBEL! Btw, spróbuj po pijaku wypowiedzieć szybko: Lurbel Lurbel Lurbel. Powodzenia!

A więc Lurbel to hiszpańska firma rodzinna, która projektuje i produkuje wysokiej jakości odzież sportową, akcesoria i skarpetki biegowe. Sama nazwa pochodzi właśnie od nazwiska założycieli – braci Lurbe. Co sprawia, że Lurbel to fajna firma, z którą warto współpracować? Przede wszystkim wysoka jakość tkanin, które stworzone są po to, by odprowadzać wilgoć od skóry, minimalizować ryzyko otarć i podrażnień, utrzymywać odpowiedni komfort termiczny i tym samym wspierać sportowców wytrzymałościowych na treningach i podczas zawodów. Trzeba przyznać, że te lurbelowe tkaniny są specyficzne: lekkie, miękkie, dzianinowe, w zależności od rodzaju odzieży – o gęstszym (spodenki) lub luźniejszym i lżejszym (koszulki) splocie. Nie każdemu mogą spasować, zwłaszcza, że nie jest to odzież luźna, taka z hihi krokiem w kolanach, tylko przylegająca do ciała i tym samym podkreślająca „kształty”.


Lurbel to również dbałość o detale oraz fakt, że wszystko – począwszy od struktury włókien, na kroju i kolorystyce kończąc, projektowane jest we własnych laboratoriach i produkowane w hiszpańskich fabrykach. Żaden tajwan, bangladesz czy małe rączki majfrenda. To zaangażowanie twórców i prawdziwa pasja, z jaką w Lurbelu powstają produkty to coś, czym również mnie „kupili”. I ten minimalistyczny design – czasem mniej znaczy więcej, i Lurbel jest tego najlepszym przykładem.

Flagowym produktem Lurbela są skarpetki biegowe. Biegacze ultra wiedzą o czym mowa, gdy podkreśla się wielką (i niedocenianą) wagę skarpet w garderobie biegacza. Ileż to dramatów działo się na trasie za sprawą źle dobranych skarpet powodujących otarcia i odparzenia? Ileż to łez i rozczarowań można byłoby uniknąć? No właśnie. Jako że ja przede wszystkim lubię podkolanówki nie dziwne, że kompresyjny model Trail Plus wyjątkowo przypadł mi do gustu. Musiałam tylko wziąć rozmiar L bo jakieś te moje piszczele długie jak na hiszpańskie standardy…

Serio serio, spróbujcie pobiegać w skarpetkach Lurbela, to już pozostaniecie przy nich na zawsze! Czy wspominałam, że Patrycja Bereznowska przebiegła w nich Spartathlon i Badwater? To chyba wystarczająca rekomendacja. Skarpetki Lurbela można brać w ciemno – będą Państwo zadowoleni!

Z innych rzeczy Lurbela, to świetnie sprawdzają mi się: top Cristallo oraz koszulki biegowe Samba. Top fajnie trzyma biust, a koszulki są lekkie, delikatne i niekrępujące ruchów. Absolutnym hitem są zaś spodenki Tifon i Spirit oraz spódniczka biegowa. Spodenki początkowo wydawały mi się zbyt obcisłe, a spódniczka za krótka (no way, abym w tym wybiegła!), ale już po pierwszych kilometrach wiedziałam, że to jest to. Legginsy niczym druga skóra przylegają do ciała i świetnie leżą, nie uciskają ani ud, ani brzucha, a spódniczka? Cóż, spódniczka jest po prostu ładna, przewygodna (ma wewnętrzne spodenki) i taka wdzięczna :) Jeśli się komuś – co w pełni rozumiem – nie podobają moje parówki, sorunia, niech nie patrzy. Do czego to doszło, że biegam w kiecce…

Świetny jest również pas biodrowy Loop Pro i plecak/kamizelka Kylie – o nich napiszę osobno, gdyż zasługują na specjalny i gruntowny test.

Czy odzież ta ma jakieś wady? Otóż, jak wszystko na tym świecie, ma niestety również i wady. Ale wynikają one niejako z zalet tych produktów. Trudno więc nie wspomnieć o cenie*, która raczej do decathlonowej nie należy… Jest ona jednak pochodną wysokiej jakości produktów, stosowanych technologii (opracowywanych wspólnie z hiszpańskimi naukowcami) oraz faktu, że wszystko produkuje się tu, na miejscu w Europie, nie w Azji. Czasem trudno się również wstrzelić z rozmiarówką, gdyż Hiszpanie postrzegają sportowców ciut inaczej (jakoś tak niżej i malej). W moim przypadku sprawdza się zasada, że na dół biorę L, a na górę M lub S. Można też narzekać na fakt, że ta miękka tkanina podatna jest na „czepianie się” – dzieje się tak jednak w przypadku każdej dzianiny, trzeba to po prostu zaakceptować i jeśli się da, unikać towarzystwa rzepów.

Poza tym wszystko super! Nie ma się do czego – nomem omen – przyczepić! :)

Mam nadzieję, że choć trochę przedstawiłam Wam markę Lurbel, jej wizję funkcjonowania oraz produkty. Że zaciekawiłam i zachęciłam do testów. Na początek, by Was trochę ośmielić do tej znajomości, mam do rozdania *kod rabatowy: RunBo20 , z którym możecie kupić wszystko ze sklepu Lurbela (za wyjątkiem outletu) 20% taniej. Animo y recomendo! 

About the author

BO. Lub jak mawiają inni Bożena triathlonu. Biegam, pływam, kręcę i kocham góry. A swoje sportowe przygody opisuję tu. Zostań, poczytaj, skomentuj, przynajmniej jest śmiesznie.