Salomon S/LAB ULTRA 2 – czerwone, ale nie tylko!

Mówię Salomon to w pierwszej kolejności myślę Kilian i Magda Łączak. A teraz również Bartek Przedwojewski (szacuneczek). A w drugiej wspominam swe biegowe początki i fascynację górskimi biegami w moich legendarnych Speedcrossach. Ach te kolce, które tak żarliwie wgryzały się w bieszczadzkie błoto. Ach te łatki od szewca, którymi ratowałam się, gdy materiał na zgięciu powiedział dość (miał do tego święte prawo) i trzeba było szyć i kleić. Ach, ten Bieg Rzeźnika!

To było jednak dawno i nieprawda. Lata leciały, bieganie po górach zeszło na plan dalszy… Pojawił się triathlon, potem ironman, i tak mi zostało – tylko ten ironman i ironman, oczywiście po płaskim. Klepanie asfaltu oraz bieganie wte i wewte wzdłuż rzeki. Nie że tego nie lubię, gdybym nie lubiła, tobym nie biegała, wiadomix. Ale wystarczyło, bym któregoś dnia pobiegała w terenie, posapała głośniej na górkach w Lasku Wolskim, zamotała w chaszczach podczas swimruna, bym stwierdziła, że jednak znowu chcę w góry i trochę dalej od asfaltu! 

I wtedy weszły one! Wygrane w Nocnym Biegu Grand Prix w Krakowie. Całe na czerwono! Śliczne. Dość lekkie jak na obuwie trailowe, buty do biegania Salomon S/LAB Ultra 2. Chyba nie muszę pisać, jak wielkie było moje wow po otwarciu pudełka. Wiecie, ja wciąż w pamięci mam te moje mocno wysłużone i połatane Speedcrossy ;)

Na pierwszy rzut oka, butki sprawiły wrażenie bardzo dobrze przemyślanych oraz dopasowanych, acz jakby trochę długich (wąskich). Od razu spodobało mi się to salomonowe zaciskowe wiązanie oraz miękki, zintegrowany z cholewką buta i jego wnętrzem język. Tkanina również jakby przewiewna, na dodatek w okolicy palców i pięty (a więc tam, gdzie stopa narażona może być na większe obciążenia i/lub urazy z zewnątrz) wzmocniona panelami z jakiejś delikatnej gumy czy innego tworzywa sztucznego. Miękki zapiętek, jakość wykończenia (szwy, klejenie) bezdyskusyjnie również bez zastrzeżeń. Nawet lekkie (285 g). No i ten kolor, kolor, kolor! BTW, nazwany przez Salomona: racing red.

Po włożeniu na stopę, but faktycznie okazał się wąski i długi (mimo, iż w moim – również tym z tabelek Salomona – rozmiarze). Odpowiednie zaciśnięcie sznurówek sprawiło jednak, że but dobrze przylegał do stopy, choć z pewnym luzem w palcach. Na pewno nie jest to miękki kapeć, a nawet wręcz przeciwnie. But sprawia wrażenie buta dynamicznego i dość sztywnego. Ma również spory drop (8 mm), co akurat w moim przypadku, jest bardzo ważne i zdecydowanie działa tu na plus. Bieżnik? No, aż się prosi, by przetestować go w terenie. Nie są to speedcrossowe kolce, ale taka odwrócona jodełka, która powinna zapewnić dobrą przyczepność… Ciekawe jednak, czy lepiej sprawdzi się na miękkiej czy twardej (kamienistej) nawierzchni?

Za dużo tych pytań, czas więc przetestować Salomony S/LAB Ultra 2 w terenie. Tak się złożyło (przypadek?), że w zasadzie podczas jednego treningu mogę butki sprawdzić na wielu nawierzchniach. Na kamieniach, szutrze, na ścieżce bardziej lub mniej błotnistej oraz na pokrytym śliską trawą zbiegu. W korytach wyściełanych gnijącymi liśćmi oraz na… asfalcie. Jedynie w śniegu i na lodzie jeszcze w nich nie biegałam, ale wszystko w swoim czasie!

Przebiegliśmy razem ponad 100 km i pokonaliśmy też sporo przewyższeń. But podczas biegania faktycznie jest dynamiczny i – ku mojemu zaskoczeniu, bo z reguły rzeczy, które są do wszystkiego są też do niczego – świetnie radzi sobie w każdym terenie. Zarówno w niestabilnym i nieprzewidywalnym błocie, jak i na twardych kamieniach. Wiadomo, że te pierwsze kroki na śliskich bądź kamienistych zbiegach wykonuje się dosyć ostrożnie i asekuracyjnie, ale gdy człowiek widzi, że nic mu spod nóg nie ucieka i że coraz bardziej można ufać temu, co ma się na stopach, nabiera większej ochoty do puszczania nóg i lecenia w dół na oślep. Ach, jak mi tego brakowało! Melduję że, przynajmniej do tej pory, żadnej gleby, zderzenia z drzewem czy siatkarskiego ślizgu nie stwierdzono!

Doczytałam potem na stronie, że za przyczepność modelu SLAB/Ultra 2 odpowiada podeszwa Contagrip® MA, która łączy odpowiednią geometrię i materiał. Trzeba przyznać, że coś w tym jest! Jak z kolei sprawdza się system wiązania Quicklace? Na pierwszym treningu kilka razy mi się to poluzowało i nie byłam tym faktem zachwycona, ale potem, gdy jeszcze odkryłam kieszonkę, do której trzeba upchać wystającą końcówkę sznurówki, wszystko już grało i za jednym pociągnięciem fajnie i trwale można dopasować buta do stopy. Ta świadomość, zwłaszcza podczas zawodów czy długich zbiegów, że nie trzeba się zatrzymywać, by sznurować buty! Bezcenna!

Jak wspomniałam nie są to wg mnie miękkie kapcie do powolnego człapania po górach, tylko naprawdę dynamiczne, lekkie, dobrze dopasowane i wygodne buty do szybkiego śmigania w terenie. Do tego dają poczucie stabilności (podeszwa nieco wychodzi poza cholewkę) oraz amortyzacji, którą docenia się zwłaszcza w drugiej i trzeciej godzinie biegu. To ciekawe, ale właśnie u mnie te buty zyskują wraz z długością trwania treningu. Na początku nawet się zastanawiam, czy aby na pewno to jest ten model i ten rozmiar, ale pod koniec biegania, nie mam w tym względzie absolutnie żadnych wątpliwości. Bo to jest to! A za amortyzację – jak podaje producent – odpowiadają pianki: Energy Save® (w przedniej części stopy) oraz EnergyCell™+ (w dolnej części, oddająca energię i zapewniająca płynność kroku). Okej, odpowiadają całkiem spoczko!

Wentylacja? Cóż, biegałam w Salomon S/LAB Ultra 2 jedynie w okresie jesiennym i trudno na tej podstawie stwierdzić, jak buty sprawdzą się przy wyższych temperaturach. Ale wg znajomego, który biegł w nich (w poprzednim modelu) Rzeźnika, spoko dają radę i stopa w lecie nie przegrzewa się i nie odparza. Odnośnie trwałości, to mam nadzieję, że butki wytrzymają przynajmniej połowę tego, co wspomniane wcześniej Speedcrossy. Bo tamte przeżyły naprawdę dużo! Te wzmocnienia z miękkiej gumy w okolicach palców i pięty pozwalają sądzić, że tak właśnie będzie i że kilka dobrych i długich sezonów przed nami.

Podsumowując. Dobrze dopasowane, wygodne, dynamiczne i w sumie dość wszechstronne buty, które sprawdzają się zarówno na miękkim, jak i twardym podłożu oraz świetnie poradzą sobie na dłuższych dystansach. Kupując w internecie dokładnie sprawdziłabym rozmiar, gdyż wg mnie, ten może być trochę zawyżony (w sensie buty są dłuższe niż zazwyczaj w tym rozmiarze). Soczysta czerwień, nawet gdy brudna i obłocona, wciąż okazuje się być żywa i krwista! Na razie wprawdzie nie jest (ta czerwień) tak szybka, jakbym sobie tego życzyła, ale liczę na to, że się rozkręci i najlepsze jeszcze przed nami! I że nie będę musiała składać reklamacji, że jest zbyt wolna :)

About the author

BO. Lub jak mawiają inni Bożena triathlonu. Biegam, pływam, kręcę i kocham góry. A swoje sportowe przygody opisuję tu. Zostań, poczytaj, skomentuj, przynajmniej jest śmiesznie.