Pe jak prolog i Piaseczno

A więc to już! Już w tę niedzielę rozpocznę swój drugi sezon triathlonowy. Garmin Iron Triathlon na dystansie 1/4 IM (950 m swim, 45 km bike, 10 km run). I choć nie ma już tylu znaków zapytania jak rok temu, choć (chyba) dość pewniej czuję się zarówno w pływaniu, jak i na bajku oraz w strefie zmian, choć wciąż wyglądam jak idiotka w tri-stroju oraz w kasku – to jednak znowu jaram się tym jak dziecko. Aaaa!

A nawet podwójnie się jaram (Aaaa! Aaaa!), bo przecież w Piasecznie wspólnie z Krasusem rozegramy prolog naszej triathlonowej rywalizacji Wielki Wyścig, która swój finał będzie mieć za miesiąc w Karkonoszach.

Podwójnie? Ja przecież potrójnie się jaram (Aaaa! Aaaa! Aaaa!). Do Piaseczna (wg zapowiedzi) przyjechać ma bowiem sporo z Was i będzie okazja, by (wreszcie) spotkać się i poznać osobiście (po niedzielnych zawodach zapraszamy na piknik). Co więcej (Aaaa! Aaaa! Aaaa! Aaaa!) mamy kolejny fajny kąkórs oraz nowe, ciekawe nagrody do rozdania.

A nagrody w kąkórsie będą iście triathlonowe. Cztery książki od wydawnictwa Septem należącego do Grupy Helion: dwa egzemplarze: „Triatlon od A do Z” oraz dwa: „Ironman. 24 tygodnie przygotowań do triatlonu długodystansowego”. Coś czuję, że po takiej lekturze, kolejne wielkie wyścigi powstawać będą jak grzyby po deszczu :)

Taki plakat tylko Błażej (dzięki!)

Na czym polega kąkórs? 
  • Pierwsza książka („Ironman. 24 tygodnie przygotowań…”) trafi do osoby, która o tu na blogu, w komentarzach pod wpisem (na samym dole) lub na FB wytypuje moją niedzielną stratę do najszybszego faceta na mecie 1/4 IM Garmin Iron Triathlon. Innymi słowy: o ile przegram ze zwycięzcą (typujcie plis jednoznacznie tj. 1 godz. 42 minuty i 5 sekund, rajt?)
  • Druga książka („Triatlon od A do Z”) trafi do osoby, która na blogu Krasusa lub na jego FB najtrafniej wytypuje jego stratę do najszybszej kobiety. I znowu prosimy o konkrety.
  • Trzecia książka („Triatlon od A do Z”) trafi do osoby, która na stronie Wielkiego Wyścigu 2014 na FB opublikuje… najfajniejszą samojebkę z piaseczyńskich zawodów. Oceniać będzie największy znawca modnej ostatnio dziedziny sztuki jaką są zdjęcia z rąsi, pan Krasus, przy współudziale mojej skromnej osoby. Fotkę najlepiej pstryknąć sobie w towarzystwie, chyba wiadomojakim :)
  • Czwarta książka („Ironman. 24 tygodnie przygotowań…”) zostanie wylosowana wśród wszystkich osób, które wezmą udział w którymkolwiek z powyższych minikonkursów. Oczywiście trzy udziały (typowanie u mnie + typowanie u Krasusa + fotka) to trzy razy większa szansa na wygraną, ale ew. nagrody nie dublują się, niech wszyscy mają sprawiedliwie.

Wskazówka. Rok temu w Malborku (1/4 IM) pierwszy metę minął Mikołaj Luft z czasem 1:59:43. Ja dotarłam tam dokładnie godzinę lekcyjną później :) (2:44:55). 

A co na to Bo
Mogłabym oczywiście jojczeć, że nie będzie to start moich marzeń. Żalić się, że kontuzja barku wciąż jest odczuwalna i pływanie, które kocham i z którego czuję, wciąż można wycisnąć ciut więcej, w niedzielę będzie jedynie przetrwaniem w wodzie, ze szczególnym naciskiem na przetrwanie, i to pewnie żabą. Mogłabym łkać, że rower mój to tylko rower. Bez lemondki, wypasionych kół i aerodynamicznych bidonów… I że ja wciąż na treningach nie kręcę szybciej niż 27 km/h. Oraz zapłakać też bym mogła, co to za bieganie będzie, skoro za mną w tym sezonie jedynie dwie zakładki, z ómieraniem w końcówce każda, a na dodatek po tym rowerowym dzwonie, kolano lewe jakoś coraz bardziej boli. Mogłabym. Owszem. I tu zaskoczenie. Nie będę! :)

Bo zdradzę Wam swój sekret. Adrenaline is my EPO. I na zawodach ja to nie ja. Dlatego pe jak prolog i jak Piaseczno oznaczać może również POGROM. Ojtam, że jeszcze nie wiemy dokładnie jaki i kogo, ale i tak będzie fajnie. Przefajnie.

About the author

BO. Lub jak mawiają inni Bożena triathlonu. Biegam, pływam, kręcę i kocham góry. A swoje sportowe przygody opisuję tu. Zostań, poczytaj, skomentuj, przynajmniej jest śmiesznie.