Nie będzie mnie. To znaczy będę, ale nie będę biegać. Dziś mam operację, a za kilka tygodni następną. Spox. Nic poważnego, będę żyć. To bardziej coś na kształt operacji plastycznej – nie, nie powiększam sobie piersi, ani nie zmniejszam nosia – ale biegać nie będę mogła pewnie przez 2-3 miesiące. Lub kurna dłużej, choć takiej myśli to ja nawet nie dopuszczam.
No a jak biegać nie będę, to o czym miałabym tu niby pisać? Mam wprawdzie kilka rezerwowych tematów w stylu „Uratowany paznokieć”, „Ranking medali”, „Najlepsza playlista ever”, no i różne dziwne historie też przecież opowiadać umię…;) Zawsze mogę podsumować miniony rok i zaplanować następny, wypowiedzieć się na temat spódniczek do biegania, zrecenzować rajtki lub chociaż książkę biegową przeczytać. Albo o biegowych marzeniach ponawijać.
No ale nie wiem jeszcze czy będę pisać, nie wiem. Prosić można w komentarzach. Zapewniam jednak, że tematy dotyczące gojenia ran, zmiany opatrunku czy ściągania szwów nie będę tu poruszane. Bo – jakby kto jeszcze nie zauważył – tu jest z reguły miło, sympatycznie i radośnie. W skowronkach tu jest. I niech tak pozostanie.
Tak więc zaraz wracam. Chyba, że wcześniej oszaleję bez biegania tego lub – co też jest możliwe – po prostu mię dzisiaj nie wybudzą ;)
Już tęsknię.