Z butami jest jak z torebkami – nigdy za wiele. W moim przypadku rzecz dotyczy również butów biegowych. I to się właśnie wydarzyło wczoraj!!! Kupiłam 3 parę!
Ale nie o butkach chciałam – o nich jak już trochę pobiegam napiszę. Ale o zakupach w PRAWDZIWYM sklepie dla biegaczy.
Kiedy po raz kolejny obudził mnie w nocy ból kolan (przy przewracaniu się z boku na bok) i te cholerne kolana coraz bardziej zaczęły utrudniać mi nie tylko treningi ale zwyczajne funkcjonowanie (uwierzcie, potrafią boleć przeokropnie) – postanowiłam coś zaradzić. I zmienić buty do biegania. Zwłaszcza, że w obecnych Lunarglide 2 gorąco strasznie (bardzo gęsta siateczka) i wybitnie nie nadają się one do biegania w temperaturze <12-15 st. Zapragnęłam więc profesjonalnie dobranych butów (wideoanaliza i te sprawy), które skorygują wszelkie moje koślawości i być może pomogą też na kolana.
A że w Polsce B gdzie mieszkam nie ma sklepów dla biegaczy (o tym napiszę osobno, będzie wpis – wielki foch) to korzystając ze służbowego pobytu w Wwie wybrałam się do ERGO sklepu. Wcześniej zadzwoniłam umawiając się na konkretną godzinę wideoanalizy,co by gotowi byli z czerwonym dywanem i balonami przy wejściu. Byli gotowi.
Dzień dobry, dzień dobry – ja na badanie stóp i po buciki jakieś ładne przyszłam. Usiadłam na miękkiej kanapie, a Miły Sprzedawca wypytał mnie najpierw o wszystko: jak długo biegam (niedługo), ile tygodniowo (60 km +/- 10 km), po czym (na asfalt butów potrzebuję), czy jakieś kontuzje i czy mnie coś boli (oj, tu nam trochę zeszło…). Potem miałam ściągnąć buty i skarpetki by – już na bosaka – Miły Sprzedawca obejrzał moje stópki stwierdzając, że widzi tu lekką pronację, wysokie podbicie i coś tam z achillesami. Oraz zaprosił na bieżnię. Na bieżni w ichniejszych butach przebiec się miałam kawałek. I co się okazało? Że mimo tych koślawości biegam całkiem prawidłowo, ciut tam jedna kostka ucieka, ale generalnie odpowiednie będą buty neutrealne. Fajnie tak zobaczyć na komputerze swoje biegające stopy. Muszę przyznać że są całkiem całkiem i idą dość równo ;) choć myślałam, że odrobinę szybciej.
Miły Sprzedawca przyniósł mi potem trzy modele. Dobrze, że trzy, bo ja nie cierpię wybierać, decydować i potem mieć wyrzuty sumienia, że kupiłam to a nie tamto. I wszystkie butki o dziwo damskie były, choć z racji mojej szacownej wysokości (zgadnijcie ile mierzę?), długość stopy mam z reguły męską. Najki mi się nie spodobały (sama się dziwię, bom przywiązana do marki), takie jakieś toporne były, Asicsy też specjalnie nie leżały (potem mierzyłam jeszcze 2 inne modele tej firmy i to nie to), no i Brooksy. To była miłość prawie od pierwszego wrażenia. Nie tylko dlatego że miały różowe wstawki i wkładkę w kwiatuszki. Choć może i dlatego. Ale wygodne, miękkie, takie dopasowane, lekkie. You know what I mean – wszystko idealnie pasuje i jest dokładnie w tym miejscu gdzie być powinno. Do ich ceny nie zapałałam już tak wielką miłością, ale że wcześniej ustaliłam sama z sobą, że nie będę się szczypać co do kasy, nie ona była tutaj najważniejsza.
Miły Sprzedawca cierpliwie sprawdzał, doradzał i omawiał zastosowane bajery. Kiedy poprosiłam go – tak dla hecy i z ciekawości – o pokazanie mi też jakiegoś modelu minimalistycznego, przyniósł 2 pary (Nike Free i Brooks PureConnect). No nie wiem, nie wiem… Po domu, do dresików to i owszem – bardzo wygodne kapcie. Ale żeby w nich biegać? Dżiz! Szacun dla minimalistów.
Podsumowując. Trafiłam do dobrego sklepu prowadzonego przez ludzi z pasją. Lubię takie klimaty. Coś jak w małych nowojorskich sklepach z płytami albo przytulnych knajpkach, gdzie szef stoi za barem i wszystkich zna. Jest zajawka, zaangażowanie, zrozumienie, ogromna wiedza, zindywidualizowane podejście do klienta. Klienta, który naprawdę czuje się ważny (najważniejszy).
I choć pewnie mogłabym te butki kupić gdzie indziej i taniej, a stopy zbadać w Intersporcie lub innym Decalthonie, cieszę się, że tego nie zrobiłam. Ci ludzie z Ergo naprawdę mają frajdę z prowadzenia tego interesu. Oprócz handlowania, robią też różne spotkania, organizują wspólne treningi dla klientów, kibicują im i motywują; działa system lojalnościowy oraz sklep internetowy. Wiem, wiem, to jest oczywiście biznes i za tym wszystkim stoi kasa i chęć zarobienia pieniędzy. Ale nie mam nic przeciwko, aby w taki sposób – z pasją – zbijać fortunę na mnie.
(Żeby nie było samych achów, to szkoda, że w Ergo mały wybór fajnych ubrań. A wideoanaliza bez zakupu butów kosztuje 40 zł).