Mocy wróc!

Masakra normalnie jakaś… Katastrofa! I to na 2 tygodnie przed najważniejszym startem. Maratonem, którym żyję przez ostatnie 9 miesięcy. Nie mam siły, nie mam mocy, wszystko mnie boli, nogi mam ciężkie jak nigdy dotąd. Cała jakaś sztywna jestem. Nie wiem co się dzieje i gdzie popełniłam błąd. Idę wg planu treningowego (no dobra, czasem dorzucałam kilka km), staram się odpoczywać i jeść w miarę rozsądnie. Rozciągam się, robię brzuszki i takie tam. Dużo śpię, nie piję alko.
Tak bardzo się staram…

Dziś próbowałam robić kilometrówki i prawie WB2 wyszło… Po prostu się nie dało lepiej. I szybciej. Brak mocy. Brak zasilania, brak sił.

Nie wiem co robić. Odpocząć? Odpuścić treningi? Zaufać planowi treningowemu, że właśnie teraz miało przyjść jakieś przeciążenie?
Buuuu!

About the author

BO. Lub jak mawiają inni Bożena triathlonu. Biegam, pływam, kręcę i kocham góry. A swoje sportowe przygody opisuję tu. Zostań, poczytaj, skomentuj, przynajmniej jest śmiesznie.