Żelazne zasady bycia triathlonistą

Zainspirowana tym, a także obserwacją siebie, tętniącego dookoła życia triathlonowego oraz postawami znajomych, postanowiłam stworzyć katalog żelaznych zasad bycia triathlonistą.

Oczywiście, jeśli macie swoje (rzecz jasna mądre i sympatyzujące z poniższymi) propozycje dopiszcie koniecznie, a ja może dodam je do listy :)

Przeczytać, wydrukować, na lodówce magnesem przyczepić i stosować!
  1. Jesteś triathlonistą. Nie biegaczem, nie pływakiem czy kolarzem. Triathlonistą.
  2. I oczywiście cały czas o tym mówisz. Wszyscy wiedzą, że jesteś triathlonistą i że bardzo dużo trenujesz. A jeśli zapomną, to na pewno im o tym przypomnisz.
  3. Przestrzegasz niniejszych zasad i pouczasz laików.
  4. Trening to nie ściema! Trening to rzecz święta. Dużo trenujesz. Minimum 11 godzin w tygodniu (oraz pkt 2), maksimum dąży do nieskończoności.
  5. Nie ma, że nie możesz. Zapierdalasz.
  6. Jesteś mistrzem logistyki. Potrafisz zrobić trening w pracy, ugotować makaron w samochodzie i po porannym 3-godzinnym rozjeździe nie tylko zjeść z rodziną śniadanie, ale również je przygotować. Im więcej trenujesz, tym bardziej jesteś zorganizowany.
  7. Nie pijesz alkoholu. Szkoda ci w tak durny sposób marnować cały trud, jaki wkładasz w treningi. Od tej zasady są wyjątki, ale zawsze następnego dnia, bez względu na samopoczucie robisz trening. Bo pkt 4.
  8. Odżywiasz się nie tylko zdrowo, ale też dużo. Tak naprawdę to trenujesz tylko po to, by żreć bez ograniczeń.
  9. Jeśli nie masz specjalnych osiągnięć w dyscyplinach składających się na triathlon to. Pływakom mówisz, że źle pływasz, bo jeszcze uprawiasz kolarstwo i bieganie. Kolarzom tłumaczysz, że jesteś cienki w kręceniu, bo dodatkowo masz pływanie i bieg. Biegaczom swoją kiepską biegową formę uzasadniasz treningami pływackimi i kolarskimi. Ale pamiętaj i tak jesteś zajebisty i lepszy od całej reszty bo pkt. 1.
  10. A kiepskie wyniki w triathlonie tłumaczysz albo swoim wiekiem albo brakiem sportowej przeszłości albo brakiem talentu. Czasem też za bardzo wiało lub miałeś problemy żołądkowe. Albo odezwała się dawna kontuzja.
  11. Najwięcej czasu i uwagi poświęcasz na trenowanie dyscypliny u ciebie najgorszej i/lub takiej, która przyniesie największy zwrot z inwestycji. Nie, nie tej którą lubisz najbardziej.
  12. Na zawodach biegowych (czasem trzeba pobiec coś „na sucho”) zawsze biegniesz w triathlonowym stroju startowym. A nuż przyda się pielucha? I oczywiście w daszku.
  13. Kompresja to twoja druga skóra. Przed, w trakcie i po zawodach. Opaski na łydki, uda, rękawki i obowiązkowo kompresyjny daszek. Pamiętaj, kompresja musi być kolorowa.
  14. No właśnie daszek. Każdy szanujący się triathlonista ma daszek. Do biegania, na spacery i na pozawodach. Dobrze widziany jest daszek z logo IM, ale może być też kompresyjny.
  15. Kolekcjonujesz i z dumą nosisz gadżety IM. Koszulka polo to podstawa (postaw kołnierzyk!), podobnie jak plecak. Oraz daszek. Tylko w takich ciuchach możesz pojawić się w biurze zawodów i na odprawie.
  16. Mimo iż wiesz, że to nieprawda, że „trenowanie trzech dyscyplin jest ogólnorozwojowe, oddziałuje na wszystkie grupy mięśniowe i tak naprawdę nie wymaga uzupełnienia ćwiczeniami dodatkowymi”, tak więc mimo, iż to wiesz oraz masz świadomość, że przydałoby ci się wzmocnienie core, stabilizacja i poprawa elastyczności, i tak nie ćwiczysz. Brakuje czasu, poza tym ćwiczenia są dla mięczaków. Rozciąganie zresztą też.
  17. Triathlonista ma rower czasowy. Żadna tam szosa z przystawkami czasowymi i dziwnymi podkładkami – triathlonista ma rower triathlonowy.
  18. Roweru nie masz dopasowanego do swojej sylwetki i umiejętności. Rower masz sfitowany.
  19. Twój rower odzwierciedla kolorystyczne zasady Feng Shui (kolor siodła pod kolor kokpitu, zgodny z malowaniem ramy oraz kolorem taśmy mocującej żele do ramy). Zachowana jest harmonia i równowaga. Również w doborze koloru butów i kasku.
  20. Twój rower jest fotogeniczny. Czysty i zadbany. Z numerem na sztycy z ostatnich zawodów.
  21. Zanim odkręcisz nakrętki na wentyle lub w inny sposób zaczniesz odchudzać rower, sprawdzasz czy nie lepiej wcześniej odchudzić samego siebie.
  22. Minimalna wysokość stożków w rowerze triathlonowym to 55 mm. Ale wiadomo, im wyższe tym lepsze i fajniej wyglądają. A tak naprawdę, to dopiero z dyskiem czujesz się jak PRO.
  23. Aero. Wszystko co robisz na rowerze, robisz z myślą o byciu oreo. Obcisły strój startowy, żadnych „gumiaków”, talizmanów na kierownicy, bidon na kokpicie lub za siodełkiem, zero górnego chwytu i oczywiście kask czasowy (dziubkiem do tyłu). Koniecznie bez owłosienia.
  24. Nie jeździsz na rowerze, ba, nawet nie robisz na nim treningu. Ty kręcisz waty.
  25. Nie płaczesz, gdy na zawodach wyprzedzi cię dziewczyna. Ale jeśli robi to na treningu, to już faktycznie możesz nad sobą zapłakać.
  26. W poniedziałek po zawodach, w pracy, oczywiście w sposób niezamierzony i niechcący, ukazujesz na ramieniu nr startowy z wczoraj. O! Nie chciał się skubany zmyć, dwie godziny szorowałem!
  27. Na profilowym na Facebooku masz zdjęcie z mety zawodów. Preferowana kolejność owych zawodów: IM, Challenge Family, rodzime, ale tylko te duże imprezy. Ewentualnie na zdjęciu możesz być uwieczniony w pozycji oreo na rowerze.
  28. Na treningach pływackich zawsze masz czepek z zawodów. Najlepiej zagranicznych.
  29. Oprócz czepka z zawodów na treningu pływackim zawsze towarzyszy ci (i leży przy torze): pullboy, łapki, deska, guma oraz bidon. Plus zapasowy bidon, drugie okularki oraz zafoliowana rozpiska treningowa. Generalnie cały brzeg jest twój.
  30. Zawsze narzekasz na żabkarzy. Zawsze.
  31. Na nadgarstku masz albo Garmina 920 (ostatecznie może być 910), Fenixa albo Polara V800 albo Suunto Ambit. Pamiętaj, to nasz taki znak rozpoznawczy, również w cywilu. Widzisz gościa z 920 i od razu pytasz w ile robi połówkę.
  32. Rzadko którą kontuzję da się zabiegać i zakręcić. Ale zawsze można spróbować.
  33. Jesteś triathlonistą nie parówą! Na zawodach w konwencji bez draftingu nigdy nie jedziesz na kole! I nie tłumaczysz sobie, że nie było miejsca i po prostu nie dało się nie draftować. Nie jesteś parówą! Nie draftujesz! I w sposób mniej lub bardziej wyszukany zwracasz uwagę innym parówom. Pamiętaj, zero tolerancji dla parówstwa!
  34. Twoim marzeniem jest start w mistrzostwach świata IM na Hawajach.
  35. Z T1 i do T2 zawsze wbiegasz na bosaka. Nawet jeśli nie do końca opanowałeś technikę ubierania / ściągania butów podczas jazdy i grozi to spektakularną glebą. Na bosaka.
  36. Na tylnej klapie od samochodu masz naklejonych trzech ludzików. Tylko nie pomyl kolejności.
  37. Nawet jeśli ci się wydaje że umiesz, nie umiesz jeździć w peletonie.
  38. Na ramieniu lub łydce masz tatuaż reklamujący imprezy spod znaku IM. Ewentualnie trzech ludzików (tych co na klapie od samochodu).
  39. Nie zapomnij co jakiś czas wrzucić na Facebooka #selfienadowbora. Może być z trenażera, może być z biegania (daszek!). Jeśli się wstydzisz swojego wyglądu po interwałach, możesz też wrzucić zdjęcie zegarka z zapisanym treningiem.
  40. Każdy szanujący się triathlonista ma własnego trenera.
  41. Trening niezapisany i nieopublikowany w social mediach uważa się za nieodbyty.
  42. Jeśli chcesz się wyróżnić wśród triathlonistów, to albo szykujesz super formę i na każdych zawodach stajesz na pudle, albo indywidualizujesz rower (robisz kastom) malując go tak, że innym na jego widok spada łańcuch.
  43. Dbasz o regenerację. Jeśli stoisz, a możesz usiąść, siadasz. Jeśli siedzisz, a możesz się położyć, kładziesz się. Jeśli leżysz, a możesz spać, śpisz. Generalnie sen uprawiasz równie intensywnie co triathlon.
  44. Triathlon na dystansach sprint, 1/8 IM, olimpijka i 1/4 IM to nie triathlon. Prawdziwy triathlon zaczyna się od 1/2 IM wzwyż.
  45. Na zawodach zawsze lecisz po zwycięstwo i w trupa.
  46. Wiesz, że triathlon potrafi wciągnąć i niebezpiecznie uzależnić. Ale ciebie to nie dotyczy, cały czas masz nad tym kontrolę i zawsze możesz przestać.
About the author

BO. Lub jak mawiają inni Bożena triathlonu. Biegam, pływam, kręcę i kocham góry. A swoje sportowe przygody opisuję tu. Zostań, poczytaj, skomentuj, przynajmniej jest śmiesznie.