Odliczanie

Już chyba można zacząć odliczanie.
Za 20 dni półmaraton, a za 48 dni królewski dystans.

Zaczynam się niepokoić. To co do tej pory było odległym i mglistym marzeniem, zaczyna nabierać kształtu. I staje się rzeczywistością. Jak rozłożyć siły? W jakim tempie? Jak mój organizm poradzi sobie z takim wysiłkiem? Czy kolana dadzą radę? Co jak zgłodnieję? Czy wygram z sobą kiedy przyjdzie „ściana”? No i co mam na siebie włożyć???? ;) Same pytania.

Całkiem polubiłam to „gonienie króliczka” i nie wiem czy chcę, abym go wreszcie złapała… To znaczy chcę, ale się boję ;) Jak diabli.

Połówka w Warszawie. Wszyscy zachwalają piękną trasę i super organizację tego biegu. A ja spekuluję, na jaki czas mogę pobiec. Kilka miesięcy temu 2 godziny wzięłabym w ciemno. Dziś, po setkach przebiegniętych kilometrów, dziesiątkach skipów i wieloskoków oraz zabaw biegowych, chcę już więcej. A w zasadzie mniej ;) Czy się uda? Zobaczymy.

Maraton to już inna bajka. Stchórzyłam przed debiutem poza granicami kraju. Pewnie będę żałować, ale zbyt wiele obaw i wewnętrznych głosów, mówi mi żeby jednak biec w PL. Na starty zagraniczne przyjdzie jeszcze czas (taką mam nadzieję). Tak więc Cracovia Marathon – 22 kwietnia.

20 lutego wskoczyłam w 60 dzień 100-dniowego planu przygotowującego do maratonu (trochę go zmodyfikuję przed połówką). Podoba mi się ten program – jest zrozumiały i ambitny objętościowo oraz obciążeniowo (tygodniowo 70-80 km), poza tym jest zróżnicowany, dzięki czemu nie ma znudzenia. Ale polecać go będę mogła jednak dopiero po 22 kwietnia.

PS 1. Owsianka jest okej!
PS 2. W tym tygodniu 83,5 km. Niedzielne wybieganie – 30 km w średnim tempie 5:58.
PS 3. Wiosna!

About the author

BO. Lub jak mawiają inni Bożena triathlonu. Biegam, pływam, kręcę i kocham góry. A swoje sportowe przygody opisuję tu. Zostań, poczytaj, skomentuj, przynajmniej jest śmiesznie.